Wakacje to odpoczynek od szkoły i pracy. To okazja na spędzenie większej ilości czasu ze znajomymi, partnerem czy rodziną. To też odpoczynek od komputera i Internetu, nie ma sensu tego kwestionować. Odpoczynek nie oznacza jednak całkowitej rezygnacji. Nie dajmy się zwariować: cyfrowi asystenci pomagają nam w urlopowej codzienności. Pozwalają nie rozstawać się z naszą muzyką, filmami czy e-bookami, zapewniają cyfrowe mapy, ułatwiają wybór restauracji, i tak dalej, i tak dalej.
Tablet to jednak wciąż niemały wydatek, a jakby tego było mało, jest to urządzenie niebywałe kruche i podatne na uszkodzenia. Łatwo jest też je zgubić lub stracić na skutek kradzieży. Czy to oznacza, że powinniśmy z przerażeniem to wszystko traktować, nie spuszczać go z oka a najlepiej w ogóle nie brać ze sobą? Nie, nie dajmy się zwariować. Wystarczy szczypta zdrowego rozsądku. A jeżeli sobie nie ufamy, możemy wspomóc się przeróżnymi dodatkami. Takimi jak:
Odpowiedni plecak lub futerał
To jedna z najbardziej oczywistych metod ochrony naszego tabletu. Niestety, wciąż przez wiele osób pomijany. Niestety, dołączane zazwyczaj do tablwtów etui mają walor głównie ozdobny. Nie ochronią nas przed większością typowych zagrożeń dla tabletu. Warto się zaopatrzyć w wielofunkcyjny plecak, który chroni nasze urządzenie przed przypadkowym opuszczeniem a na dodatek utrudni życie złodziejowi (wiele plecaków zapewnia odpowiednie zamki antykradzieżowe). Nie wspominając o tym, że do plecaka możemy schować nie tylko sam tablet, ale również inne przedmioty, niekoniecznie elektroniczne.
Jeżeli jednak szkoda nam pieniędzy na taki plecak, nie wykorzystujmy oryginalnych etui z wielkim logotypem. Czemu? To proste: nie ma lepszej zachęty dla złodzieja. Wie on doskonale co znajduje się w owym etui. Im brzydszy futerał, tym lepszy. Może nie polansujesz się na plaży, ale przynajmniej nikt się nie domyśli co się w nim znajduje.
Niepozorny futerał pomoże nam ochronić tablet przed upadkiem, delikatnym kontaktem z wodą i kurzem. Jeżeli jednak zamierzasz wciąż swojego cyfrowego towarzysza na nieco bardziej ekstremalny wyjazd (powiedzmy, że zamarzył ci się spływ kajakowy), z oczywistych względów to nie wystarczy. Na szczęście istnieją futerały, które chronią przed mocnymi uderzeniami i upuszczeniem tabletu do wody. Co więcej, pozwalają na dalsze korzystanie z urządzenia bez wyjmowania go z wyżej wspomnianego futerału. Tablet zamienia się wtedy w grube, brzydkie urządzenie, ale przynajmniej możesz z niego korzystać w bardziej niegościnnych warunkach. Niestety, tego typu futerały nie są tanie. Ich ceny zaczynają się od 250 złotych.
Linką w złodzieja
Ogólnoprzyjętym standardem antykradzieżowym są zamki Kensington Lock. Znajdziemy je w większości notebooków z średniej i wysokiej półki. Są jednak wyjątkowo rzadkie jeżeli chodzi o tablety. Kensington to gniazdo pozwalające na mocowanie linki zwanej MicroSaver. Stalowa linka zazwyczaj zabezpieczona jest kłódką z szyfrem lub kluczem. Gniazdo typu Kensington możemy rozpoznać po ikonie z literką “K” lub symbolem łańcucha.
Na szczęście firma Kensington opracowała również rozwiązanie zaprojektowane z myślą o tabletach. Nazywa się ono SecureBank i jest zgodne z iPadem oraz z większością tabletów z Androidem i Windowsem. Kosztuje około 200 złotych. Jeżeli jednak twoje urządzenie nie jest zgodne z żadną wersją SecureBank, Kensington oferuje linki wykorzystujące silne podkładki samoprzylepne. Są one nieznacznie mniej skuteczne, ale zgodne z praktycznie każdym mobilnym sprzętem.
Oprogramowanie zabezpieczające
Nie, tym razem nie chodzi nam o wirusy (i życzymy wam, by żaden was nie dopadł podczas wyjazdu, i mamy tu na myśli nie tylko komputerowe wirusy). Większość producentów oprogramowania antywirusowego oferuje jednak w swoich produktach funkcje, które ułatwiają życie w razie kradzieży tabletu lub jego… zgubienia.
Większość tabletów wyposażonych jest w moduł GPS, a jeżeli owego modułu w nich brakuje, potrafią one z całą pewnością łączyć się z siecią Wi-Fi. To wystarczy. Wbudowane oprogramowanie zabezpieczające sprawdza cyklicznie lokalizację twojego tabletu i zapisuje koordynaty geograficzne w chmurze, do której tylko ty masz dostęp. Dane GPS są z pewnością precyzyjniejsze, ale nawet lokalizacja ustalona na podstawie okolicznych hotspotów Wi-Fi może okazać się wystarczająca.
Jeżeli jednak to nie wystarczy, dobre oprogramowanie zabezpieczające powinno być wyposażone w dodatkowe funkcje umożlwiające podejmowanie działań ostatniej szansy. Po pierwsze, można skłonić tablet do wykonywania zdjęć wszystkim twarzom, jakie znajdą się w zasięgu obiektywu. Fotografia złodziejaszka to wystarczający dowód, by móc iść z nim na policję. Na dodatek wybierając owo oprogramowanie, zwróć szczególną uwagę na dostępność funkcji zdalnego zablokowania urządzenia oraz wymazania wszystkich osobistych danych. Utrata sprzętu jest bolesna, z całą pewnością. Ale dostęp niepowołanych osób do twoich prywatnych danych może być dużo bardziej szkodliwa.
Backup, głupcze!
Skoro już wspominamy o danych, możemy je stracić na przeróżne sposoby. Jeżeli etui nie pomogło i piach, słona woda morska czy upadek z dużej wysokości nieodwracalnie uszkodził nasz tablet, możemy mieć więcej zmartwień niż tylko kosztowna naprawa. Te wszystkie maile, zdjęcia, dane, dokumenty…
Zalecamy cykliczne podłączanie tabletu do komputera i wykonywanie kopii zapasowej wszystkich twoich danych. Zrozumiałym jest jednak to, że możemy na wakacjach nie mieć ku temu stosownej okazji. Wszak jesteśmy na urlopie, nie chcemy brać komputera! Na szczęście jest na to metoda.
Istnieją chmury, takie jak SkyDrive, Dysk Google czy Dropbox, które pozwalają na cykliczne wykonywanie kopii zapasowych ważnych danych zupełnie bezprzewodowo i bez konieczności ingerencji użytkownika. Tablet, jak tylko połączy się z Internetem, sprawdza, czy są dodane nowe dane. Jeżeli tak, to automatycznie kopiuje je na internetowy dysk, do którego dostęp masz tylko ty. Typowe oprogramowanie do chmurowej kopii zapasowej pozwala na precyzyjne wskazanie które foldery mają być kopiowane, a które nie są dla nas tak istotne.
Wziąłeś zabezpieczenie? Ubezpiecz też tablet!
Żadna z powyższych metod nie gwarantuje stuprocentowej skuteczności. Są to utrudnienia dla sił natury, złodziei czy naszej własnej niesforności. Utrudnienia nie oznaczają jednak stuprocentowej pewności, że nic nigdy się z naszym tabletem nie stanie. Jeżeli posiadamy urządzenie z niższej półki i odpowiednio zabezpieczymy nasze dane, jego strata będzie przykra ale nie niepowetowana. Co innego jeżeli mamy high-endowy tablet za niecałe trzy tysiące złotych. Jego uszkodzenie lub strata zaboli praktycznie każdego. A skoro już wydaliśmy tyle pieniędzy na tablet, może warto go ubezpieczyć?
Firmy ubezpieczeniowe zazwyczaj oferują różne pakiety usług. Warto się dokładnie wczytać w umowę, zanim się zdecydujemy na kupno danego produktu ubezpieczeniowego. Nie ignorujmy drobnego druczku! Firma ubezpieczeniowa bardzo chętnie weźmie od nas odpowiednią opłatę, po czym zrobi wszystko, by w razie czego nie wypłacić rekompensaty finansowej. Jeżeli jednak dany przypadek (kradzież, dany rodzaj uszkodzenia) jest opisany w umowie, nie będzie miała wyjścia. Opłaty ubezpieczeniowe są zazwyczaj niewielkie. Czy warto? Pozostawiamy to waszej ocenie, ale jeżeli trafiliście na ten artykuł, to najprawdopodobniej nie macie zaufania do własnej ostrożności…