Stworzona przez trzech absolwentów z Berkeley, drukarka Dreambox ma “zdemokratyzować” druk 3D, udostępniając tę technologię każdemu, kto zechce z niej skorzystać.
Prezes firmy produkującej Dreamboxa, David Pastewka w wywiadzie dla stacji CBS zdradził, że pomysł na “publicznie dostępny automat do druku 3D” zrodził się z frustracji. Kiedy Pastewska studiował w Berkeley, czas oczekiwania na skorzystanie z jednej z drukarek 3D wynosił średnio 30 dni. To według Pastewki o wiele za dużo:
-Udostępniając masowo druk 3D, zachęcamy ludzi do korzystania z tej technologii
I tak rzeczywiście dzieje się na terenie kampusu. Ludzie drukują części biżuterii, robotów, obudowy telefonów, jeden ze studentów dziennikarstwa próbował nawet wydrukować sławny model Liberatora – operacja ta została zablokowana, gdyż umowa licencyjna Dreamboxa nie pozwala wykorzystanie urządzenia do drukowania broni palnej.
Niestety nie wiemy, w jaki sposób drukarka poznała, co drukuje. Jeśli Dreambox porównuje po prostu pliki z modelami 3D dostarczonymi przez użytkowników z “czarną listą”, uzupełnianą przez producenta, to obejście takiej blokady nie wydaje się trudne. Chyba nie mamy innego wyjścia, niż pogodzić się z tym, że za kilka-kilkanaście lat, każdy kto będzie chciał wydrukować sobie pistolet, będzie mógł to zrobić. Być może nawet za rogiem, w pierwszym lepszym centrum handlowym ze stojącymi na korytarzach różnorakimi automatami.