Mysz Asusa raczej nie została stworzona z myślą o graczach komputerowych. Chociaż, gdy się nad tym zastanowić, to na pewno, ktoś kto ją projektował myślał o graniu na komputerze. Myślał mniej więcej tak: no nikt normalny na tej myszy nie zagra nawet w pasjansa, za to zrobimy z niej najwygodniejszy gadżet do sterowania komputerem HTPC, laptopem podłączonym do projektora, czy desktopem przesyłającym obraz na nasz ogromny telewizor LCD.
VivoMouse jest w pełni kompatybilne zarówno z Windowsem 7 jak i z nowszą, ulubioną przez naszych czytelników wersją oznaczoną numerem 8. Wbudowany panel dotykowy z obsługą multidotyku, pozwala wykonywać wszystkie gesty znane z ósemki, paneli dotykowych (mój ulubiony, dzięki polskiemu tłumaczeniu to: uszczypnij, żeby powiększyć), itd.
Mysz Asusa może być oczywiście zwykłą myszką, jednak mam wrażenie, że nikt nie kupi jej z tego powodu. W pracy, przyda się każdemu, kto swoje prezentacje kocha podpierać się slajdami z Powerpointa. A w domu… no cóż – dzięki temu, że VivoMouse działa doskonale, kiedy trzymamy ją w powietrzu, jest to jedno z najfajniejszych urządzeń dedykowanych do sterowania komputerów z zacisza naszej kanapy.
Asus chyba na to liczy, bo oprócz myszy, zaprezentował małego, multimedialnego peceta: VivoPC, którego wcisnąć da się prawie wszędzie. Niestety nie jesteśmy w stanie ustalić jego dokładnych wymiarów, wiemy tylko tyle, że jest mniejszy od kartki A4, a jego wysokość to zaledwie 56mm.
Cena obu sprzętów pozostaje jak na razie nieznana. Na szczęście nie na długo: zarówno VivoMouse jak i VivoPC trafią do sprzedaży w trzecim kwartale 2013.