W skrócie Voltmaker to połączenie latarki, przenośnego banku energii i “dynama”. Jest zatem samowystarczalny, a różnica w stosunku do innych tego typu rozwiązań (np. latarek z “korbką”) polega na tym, że to dynamo obsługuje się nieco inaczej. Rozkładamy do poziomu długi dodatkowy uchwyt, chwytamy za główny korpus urządzenia i… robimy kręciołki;-)
Twórcy urządzenia zapewniają, że do pełnego naładowania smartfona trzeba by kręcić Voltmakerem przez około 3 godziny – tego oczywiście nie wytrzyma żaden nadgarstek. Ale w porównaniu do innych rozwiązań tego typu to i tak niezła wydajność, poza tym w praktyce chodzi raczej o doładowanie, a nie naładowanie – zgromadzenie energii potrzebnej do wykonania jeszcze kilku połączeń telefonicznych lub szybkiego sprawdzenia czegoś w Internecie.
Naturalnie urządzenie można też naładować w inny sposób – podłączając je do gniazdka lub portu USB w komputerze. Możliwe będzie także… pogranie w specjalną grę na smartfonie lub tablecie, do którego podłączony zostanie Voltmaker. Łącząc przyjemne z pożytecznym, Voltmaker wykorzysta oczywiście rozgrywkę do podładowania wbudowanego akumulatora.
I jeszcze jedna sprawa, która odróżnia Voltmakera od wielu innych rozwiązań tego typu – wbudowana latarka. Nawet nie do końca wbudowana, bo jest to moduł nakładany od strony portu USB, ale po nałożeniu Voltmaker wygląda rzeczywiście jak zwyczajny, poręczny flesz.
Zbiórka środków na ten projekt rozpoczęła się w serwisie indiegogo.com – zebrano na razie niecałe 13 tysięcy dolarów. Jak na docelowe 200 tysięcy i 6 dni do końca zbiórki, to trochę mało…