Miasto, które wyłoniło się z cieni okrywającej go historii. Zrekonstruowane w trzewiach wielordzeniowych maszyn, zaopatrzonych w gigabajty pamięci i zapisane na 40-terabajtowej macierzy. Tuż po premierze 20-minutowego filmu “Warszawa 1935” udało nam się przeprowadzić wywiad z Tomaszem Gomołą, który podążając za własnym marzeniem, odtworzył w najdrobniejszych detalach stolicę Polski sprzed 78 lat, w postaci cyfrowego, trójwymiarowego modelu miasta.
CHIP: Ile czasu pochłonęły prace nad projektem?
Tomasz Gomoła: Rekonstrukcja trwała ok. 4 lat.
Ile miejsca na dysku zajmuje Warszawa 1935 – mam na myśli zarówno modele 3D, tekstury, jak i inne dane niezbędne do stworzenia trójwymiarowej mapy miasta?
Dane znajdowały się na 3 macierzach RAID 6 o łącznej pojemności 40 TB.
Jakie ujęcie Warszawy wymagało największej liczby poprawek? Który z kadrów pochłonął najwięcej mocy obliczeniowej?
Najbardziej złożone jest ujęcie ulicy Marszałkowskiej oraz panorama budynku Prudential. Właściwie każde ujęcie szerokiego planu, które widzimy w filmie, było ujęciem złożonym. Najtrudniejsze ujęcia niezbędne do renderingu “w głąb” ulicy pochłonęły najwięcej czasu i wymagały autorskich rozwiązań, gdyż dotarliśmy do sufitu w zakresie możliwości oprogramowania i czasu renderingu jednej klatki filmowej.
Złożony projekt wymaga odpowiedniego sprzętu i oprogramowania. Na jakich maszynach powstała Warszawa 1935 i co było niezbędnym narzędziem do pracy dla grafików?
Stacje robocze składały się z 6-rdzeniowych procesorów Core i7 z 24 GB RAM, trudniejsze operacje wykonywane były na maszynach z dwoma 6-rdzeniowymi Xeonami i 48 GB RAM. Natomiast rendering odbywał się na podwójnych Xeonach z 64 GB RAM-u, a ciężkie sceny na potworach wyposażonych w poczwórne, 16-rdzeniowe Opterony i 256 GB RAM. W zakresie oprogramowania 3D używaliśmy przede wszystkim 3D Studio Max i V-Ray, wzbogaconych o dziesiątki skryptów. Najbardziej newralgicznym punktem była sieć, a dokładnie jej architektura i przepustowość. Centralny magazyn tzw. assetów, z którego korzystały wszystkie komputery renderujące, jednocześnie zapisując i odczytując, musiał zostać odpowiednio zaprojektowany, aby zminimalizować straty wynikające z niewystarczającej przepustowości samej infrastruktury.
Jaki element otoczenia był dla Was najtrudniejszy do odtworzenia?
Najtrudniejsze było opracowanie planów danego budynku w detalach – w proporcjach, określenie typu gzymsu i rodzaju tralki. Zwykle na fotografie patrzy się z grubsza, my musieliśmy dosłownie wejść w piksele, aby odtworzyć plany, na podstawie których zbudowany został model 3D.
Które z dzielnic przedwojennej Warszawy były najtrudniejsze do pokazania?
Wiele kamienic z obszaru ścisłego centrum Warszawy, a dokładniej obszaru pomiędzy dzisiejszą al. Jana Pawła II i ul. Marszałkowską wymagało rekonstrukcji na podstawie rzucanego przez nie i ich fragmenty cienia, jednocześnie braliśmy pod uwagę typ kamienicy, obrys jej fundamentów, jeśli był akurat widoczny na planach Lindleya, wzbogacaliśmy o wiedzę architektoniczną i zamożność okolicy… dodając do tego wiedzę wyciągniętą z fotografii, na której znajduje się kamienica – czy ma oficyny, czy ma zakład rzemieślniczy w podwórzu lub obok. Mogliśmy ustalić z dużym prawdopodobieństwem, jakiego typu i w jakim stylu jest to kamienica (zwykle XIX-wieczna). Jeśli cień oznaczał kamienicę wyższą niż 3 piętra, a jednocześnie XIX-wieczną, oznaczało to dobudówkę ponad 3 kondygnacje po 1918 roku. I tak dalej…
Praca nad tak złożonym projektem wymaga czasu i odpowiednich środków finansowych. Czy trudno było namówić sponsorów na pokrycie kosztów stworzenia filmu?
Film uzyskał Honorowy Patronat Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pana Bogdana Zdrojewskiego. Produkcję od początku finansowaliśmy samodzielnie, nabrała rozpędu, gdy wsparł nas Polski Instytut Sztuki Filmowej, a całość powstała dzięki naszemu Mecenasowi – firmie Prudential Polska, oraz Partnerowi Strategicznemu – Totalizatorowi Sportowemu.
Film i co dalej? Czy miłość do stolicy Polski zaowocuje kolejnymi próbami rekonstrukcji wyglądu miasta widzianego z perspektywy innych epok? Może kiedyś sami będziemy mogli powędrować po ulicach trójwymiarowego miasta w grze lub interaktywnym przewodniku?
“Warszawa 1935” film – to dopiero początek, nie chciałbym zdradzać dalszych etapów, niech pozostaną miłą niespodzianką dla nas wszystkich.
Czy “Warszawę 1935” będziemy mogli oglądać tylko w kinach, czy pojawi się też na ekranach TV i komputerów za pośrednictwem serwisów filmowych?
Będzie dostępna na DVD i Blu-ray, a także za pośrednictwem 3D VOD w przyszłości.