Zasada cenowa w świecie elektroniki jest dość prosta. Jeśli coś w USA kosztuje 299 dolarów, to w Europie kosztuje to zwykle 299 euro. Dlaczego? Głównie ze względu na konieczność opłacenia cła, koszty transportu, inne prawo, podatki itd. W Polsce cena jest po przeliczeniu jeszcze wyższa, niż w pozostałych krajach strefy euro, bo dodać trzeba kolejne opłaty, takie jak cło, kolejne podatki itd. Jeśli jednak narzekacie na wysokość cen, musicie wiedzieć, że wcale nie mamy najgorzej.
Mieszkańcy Australii bowiem muszą płacić za oprogramowanie i sprzęt średnio 50 procent więcej, niż reszta świata, czego nie da się już wytłumaczyć powyższymi dodatkami do cen produktów. Microsoft jest tutaj rekordzistą. Australijczycy płacą za jego produkty aż 66 procent więcej, niż mieszkańcy innych krajów za te same produkty.
Raport komisji parlamentarnej wykazał, iż jedynym powodem, dla którego ceny w Australii są wyższe, jest zmowa producentów i dyskryminacja lokalnych konsumentów i firm.
Dla przykładu, przeprowadzono eksperyment, według którego mieszkańca Antypodów taniej wyjdzie zakup biletu lotniczego, podróż do USA, zakup pakietu Adobe Photothop na miejscu i powrót samolotem, niż zakup tegoż pakietu na miejscu, w lokalnym sklepie.
Być może podobna sytuacja ma miejsce w Polsce.