1. Matryca
Niech Was nie zmyli tych 41 milionów pikseli (tak jak zmyliły na początku mnie) – Nokia Lumia 1020 wyposażona jest w zupełnie nowy sensor, różniący się od matrycy Nokii Pure View 808 rozmiarami i technologią wykonania.
Nokia jest dość powściągliwa w podawaniu informacji na temat aparatu wbudowanego w Lumię 1020, ale nie ma co narzekać – to typowe zachowanie producentów telefonów, którzy z jednej strony wychwalają pod niebiosa ich możliwości fotograficzne, a z drugiej zapominają nieraz wspomnieć nawet o takich sprawach, jak ogniskowa obiektywu. Z Lumią nie jest tak źle, bo producent podaje następującą informację: “Rozmiar matrycy: 1/1,5 cala”.
Co to oznacza w praktyce? Po pierwsze to, że matryca Lumii 1020 jest znacząco mniejsza niż w modelu Pure View 808 (1/1,2 cala). Po drugie, możemy nawet spróbować zrekonstruować jej rzeczywiste wymiary, bo 1/1,5 cala nie jest zbyt konkretną informacją. Wbrew temu, co się dość powszechnie uważa, nie jest to nawet przekątna matrycy – ta ostatnia jest zwykle dużo krótsza.
Żeby było ciekawiej – do tej pory nie spotykało się na rynku matryc typu 1/1,5 cala. W tanich kompaktach cyfrowych wykorzystywane są zwykle matryce 1/2,3 cala, w lepszych 1/1,8 cala lub 1/1,7 cala. W jeszcze lepszych – 2/3 cala, co przekłada się na wymiary 8,8×6,6 mm. No i prawdopodobnie właśnie takie są wymiary sensora Nokii Lumii 1020! 1/1,5 cala to inny zapis typu 2/3 cala – nie wiedzieć czemu, Nokia zapisała to inaczej. Dopiero teraz dobrze widać różnicę w stosunku do sensora z Nokii Pure View 808, którego wymiary to 10,67×8 mm.W praktyce oznacza to, że 41 milionów drobniutkich pikselków wtłoczonych w matrycę Lumii 1020 ma jeszcze mniejsze wymiary (1,12 mikrometra w stosunku do 1,34 mikrometra w PureView 808), a to nie wróży dobrze dynamice obrazu czy poziomowi szumów…
Na szczęście jest jeszcze druga zmiana – technologia budowy matrycy. Lumia 1020 wyposażona jest matrycę CMOS typu BSI (Back Side Illuminated), co oznacza, że światło przed dojściem do poszczególnych komórek światłoczułych nie musi przechodzić dodatkowo przez warstwę “komunikacyjną” sensora. Ta ostatnia przeniesiona jest poniżej warstwy pikseli. To duża zmiana! W aparatach cyfrowych “zysk świetlny” po wprowadzeniu technologii BSI ocenia się na około 1 EV, więc mimo wszystko zdjęcia z Lumii 1020 będą miały prawdopodobnie lepszą jakość od tych z Nokii Pure View 808. A nawet nie tyle będą miały, co – sądząc po tym, co już wyciekło do Sieci – mają.
2. Obiektyw
Nie zmieniły się dwie rzeczy. Obiektyw Nokii Lumii 1020 jest nadal stałoogniskowy i nadal podpisuje się pod nim Zeiss. Brzmi to oczywiście dumnie, ale bynajmniej nie oznacza, że są to układy soczewek pieczołowicie produkowane i składane w jednej z niemieckich fabryk. Ale i tak najważniejsze jest co innego – tak samo jak w przypadku matryc mamy do czynienia z zupełnie nową konstrukcją!
Po pierwsze, obiektyw Nokii Pure View 808 składał się z 5 soczewek, natomiast w Nokii Lumii 1020 zastosowano układ 6-soczewkowy (tu nie omieszkam zacytować urocze tłumaczenie z polskiej strony Nokii: ”
Układ optyczny z 6 obiektywami”). Po drugie, otwór przysłony w nowym obiektywie jest większy i wynosi f/2,2 (Pure View 808: f/2,4), co przekłada się między innymi na lepszą sprawność działania autofokusu, zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych.
Po trzecie, nowy obiektyw wyposażony jest stabilizację optyczną, choć Nokia nie podaje niestety jej deklarowanej wydajności. Ale lepsza nawet taka, nieco tajemnicza stabilizacja optyczna, niż jej mało tajemniczy brak.
Ekwiwalent ogniskowej nowego obiektywu (w przeliczeniu na format małoobrazkowy) to 26 mm, przy czym nie wiemy niestety, przy jakich proporcjach obrazu mierzony był jego kąt widzenia. Być może – tak jak w przypadku Nokii Pure View 808 – 26 mm osiągane jest po wybraniu proporcji 16:9, natomiast przy 4:3 kąt widzenia się zwęża (odpowiednik 28 mm w małym obrazku). To jednak tylko przypuszczenia, Nokia oficjalnie podaje po prostu 26 mm, a w innych źródłach można także spotkać wartości 25 mm lub 27 mm.
3. Zoom
Głupio tak pisać o zoomie zaraz po stwierdzeniu, że obiektyw jest stałoogniskowy, ale Nokia wyczynia w tym temacie na tyle ciekawe rzeczy, że mimo wszystko warto. Jest to wprawdzie zoom cyfrowy (soczewki obiektywu nie przesuwają się w żaden sposób), ale mimo wszystko BEZSTRATNY. Jak to możliwe i jakie są zalety i wady tego rozwiązania?
Zoom cyfrowy polega zawsze na wycinaniu z matrycy coraz to mniejszego kawałka – ze stratą dla rozdzielczości obrazu lub ze stratą na jego jakości, jeśli równocześnie odbywa się sztuczne “wymyślanie” pikseli. W przypadku Nokii Lumii 1020, podobnie jak to się działo z PureView 808, jest trochę inaczej. Słowem kluczowym jest w tym momencie “zapas”. Jeśli przy zoomie 1x ustalimy rozdzielczość 5 mln pikseli, to rzeczywiście możemy przez wycinać i wycinać z 41-milionowej matrycy coraz mniejszy fragment (“wydłużając ogniskową”), by ostatecznie stanąć przy fragmencie o realnej rozdzielczości 5 mln pikseli. Żadne piksele nie muszą być wymyślane, więc stwierdzenie o zoomie bezstratnym jest dość uczciwe.
Niektóre źródła podają, że przy ustawieniach fotograficznych (prawdopodobnie chodzi rozdzielczość 5 mln pikseli) zakres zoomu Lumii 1020 to 25–69 mm (w przeliczeniu na mały obrazek), a przy wideo Full HD (2 mln pikseli, czyli mniejszy minimalny fragment matrycy) – nawet 25–100 mm. Wygląda to jednak trochę dziwnie w obliczu informacji samej Nokii, że obiektyw ma ogniskową 26 mm (skąd te 25 mm?) oraz, cytuję, że oferuje ”
powiększenie 3x o wysokiej rozdzielczości”. 25–69 mm to 2,76x, a 25–100 mm to 4x. Niestety, dane nie są spójne, a informacje podawane przez producenta zbyt ubogie, żeby precyzyjnie określić, jak to z tym zoomem cyfrowym dokładnie jest. Ale że jest bezstratny, to prawda.
Zalet takiego rozwiązania jest całkiem sporo. Oprócz zapewnienia niewielkiej grubości telefonu, z punktu widzenia jakości obrazu ważne jest to, że de facto wszystkie ujęcia wykonywane są obiektywem stałoogniskowym. Nie ma przemieszczających się soczewek, powodujących w prawdziwych zoomach powstawanie różnych wad optycznych (dystrosja, winietowanie itd.). Nie zmienia się też “jasność” obiektywu – niezależnie od “ogniskowej” zawsze wynosi f/2,2.
4. Jakość zdjęć
Nokia zdecydowała się na zastosowanie (po raz drugi, po Pure View 808) dość starej już technologii określanej jako oversampling. Działa ona zawsze podobnie – procesor obrazowy traktuje pewną liczbę sąsiadujących ze sobą pikseli jako jeden superpiksel o większej powierzchni. W przypadku Lumii 1020 na każdy superpiksel składa się siedem rzeczywistych pikseli, przez co z 34 lub 38 milionów pikseli (w zależności od proporcji obrazu) robi się nam 5 milionów superpikseli.
No i teraz pojawia się ciekawe zagadnienie – po co w takim razie te 41 milionów? Czy Nokia nie mogłaby po prostu wstawić matrycy o tej samej powierzchni, ale uczciwych 5, 10 czy choćby 12 milionach dużo większych pikseli, a nie bawić się w jakiś oversampling? No nie mogłaby, bo po pierwsze zoom cyfrowy byłby wtedy stratny, a nie bezstratny, a po drugie 41 milionów sprzedaje się przecież lepiej niż 12 milionów…
Wszystko wskazuje więc na to, że z jakością zdjęć z Lumii 1020 będzie podobnie, jak w przypadku Nokii Pure View 808. Jeśli ktoś będzie chciał wykorzystać pełną rozdzielczość matrycy, czyli zrobić zdjęcie o rozdzielczości 38 milionów pikseli, to realna liczba szczegółów na zdjęciu oscylować będzie w granicach 10 milionów. Reszta to para w gwizdek, stracona z powodu rozdzielczości optycznej mikroskopijnego obiektywu, limitu dyfrakcyjnego itp. Natomiast jeśli ktoś pokornie ustawi opcję wykonywania 5-milionowych zdjęć, może spodziewać się naprawdę niezłej jakości obrazu – o niskim poziomie szumów, dość dobrej dynamice i ostrości. Nawet przy wyższych czułościach ISO, choć pewnie użyteczną granicą będzie ISO 1600 (maksimum to ISO 3200). Innymi słowy – Lumia 1020 robi zapewne zdjęcia na poziomie przeciętnego kompaktu cyfrowego, a to wcale nie jest zły wynik.
Ale używanie jej do profesjonalnej sesji “modowej” – jak na filmie poniżej – to jednak gruba przesada:
5. Możliwości fotograficzne
Matryca i obiektyw to ważne, ale niekoniecznie najważniejsze elementy decydujące o wartości danego aparatu. Tak samo jest w przypadku Nokii Lumii 1020 – trzeba wziąć pod uwagę oferowane przez nią opcje fotograficzne i wygodę obsługi. O tą ostatnią dba bardzo ciekawie zaprojektowany interfejs firmowego programu Nokia Pro Camera, wprowadzający kilka wirtualnych pokręteł obsługiwanych z poziomu dotykowego ekranu. Dzięki nim precyzyjnie i wygodnie da się regulować korekcją ekspozycji, czułością ISO, czasem naświetlania, balansem bieli a nawet… ręcznym ustawianiem ostrości.
Inne opcje dostępne standardowo w telefonie to m.in. automatyczne wykonywanie panoram, edytory zdjęć (Creative Studio i Nokia Smart Camera) czy nawet aplikacja Nokia Glam Me, służąca do upiększania portretów. Ciekawostką jest też aplikacja Cinemagraph, służąca do przygotowywania cinemagrafów – “żywych zdjęć” w formacie GIF. Brakuje natomiast informacji o możliwości tworzenia obrazów (a może nawet fimów) typu HDR.
Wszystko oczywiście szybko i łatwo udostępnimy na portalu społecznościowym albo wyślemy jako załącznik maila. Wbudowany moduł GPS zapewnia też oczywiście opcję geotagowania rejestrowanych plików.
6. Dodatkowe akcesoria
Warto o nich wspomnieć, bo wyróżnia się wśród nich ciekawa nakładka PD-95G (ok. 79 dolarów), ogromnie poprawiające wygodę trzymania aparatu, wyposażona w duży, wygodny spust migawki i gniazdo statywowe. A także w dodatkowy akumulator o pojemności 1020 mAh, zwiększający czas pracy w trybie fotograficznym o ok. 55 minut.
Jak znam życie, zwykle będzie tak, że kiedy zdecydujemy się na jakąś większą sesję fotograficzną, to jak raz nie będziemy mieć tej nakładki przy sobie, ale mimo wszystko wygląda to na ciekawy, naprawdę dobry pomysł dodatkowego podbicia i tak już zaawansowanej “fotograficzności” tego telefonu. Nakładka dostępna będzie w trzech różnych kolorach, tak samo jak Lumia 1020 – żółtym, białym i czarnym.
7. Podsumowanie
Czy Nokia Lumia 1020 wykonuje na tyle dobre zdjęcia i filmy, że jest w stanie zastąpić kompaktowy aparat cyfrowy? Na pewno tak, bo mimo nieco mniejszej matrycy jest jeszcze bardziej fotograficzna od słynnego już modelu Pure View 808. Jedynym brakiem w stosunku do kompaktów jest stosunkowo niewielki zoom – w przypadku aparatów nawet nieduże modele oferują zoomy ok. 20x.
Natomiast dysponujące większymi matrycami cyfrowe lustrzanki i bezlusterkowce to zupełnie inna liga. Górują nad nią pod każdym względem, poza jednym marketingowo istotnym szczegółem – to Lumia 1020 ma aż 41 milionów pikseli, nie one.