W przyszłości, przynajmniej według Sony, będzie można sprawdzić jeszcze kilka innych drobiazgów zapisanych w metadanych zdjęcia lub filmu: jaki puls mieliśmy w czasie naciskania spustu, temperaturę ciała, ciśnienie krwi, poziom tlenu w organizmie czy przewodnictwo elektryczne skóry. Wszystko dzięki temu, że wyposażony w szereg czujników przycisk automatycznie sprawdzi te parametry w momencie, gdy zostanie naciśnięty.
Patent Sony, zgłoszony w Amerykańskim Urzędzie Patentowym, opisuje “urządzenia mobilne wyposażone w moduł aparatu”, a więc smartfony, tablety i wszelkie gatunki pośrednie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by w podobne, “laboratoryjne” spusty migawki wyposażyć też jednak normalne aparaty cyfrowe.
Po co? Z pewnością tego typu tagowanie nadawać się będzie do udowadniania autorstwa danego zdjęcia czy filmu. Być może autorzy patentu wyobrażają też sobie – choć trudno w to uwierzyć – że rzeczywiście ktoś będzie chciał wykorzystać tego typu informacje do odświeżania wspomnień. Na zasadzie “o, jak fotografowałem tę blondynę na plaży, to mi nieźle ciśnienie skoczyło…”.
Z drugiej strony istnieje też chyba obawa, że zbierane w ten sposób – dla dobra użytkownika – dane, zostaną wykorzystane przez zewnętrzne instytucje w zupełnie innych, mało przyjaznych celach. Na przykład towarzystwa ubezpieczeniowe byłyby z pewnością zachwycone, mogąc wnikliwie przejrzeć serię naszych wakacyjnych “pocztówek”. Ba, przy zawieraniu kolejnej polisy zdrowotnej mogłyby nawet zrezygnować z obowiązku wykonania badań…