Oczywiście całą akcję należy traktować z przymrużeniem oka, bo nie chodzi bynajmniej o to, by w kolejnym etapie przygotować specjalną wersję Angdy Birds, w którą fotografowie pogrywać sobie będą w czasie nudnych sesji fotograficznych. To raczej świetny sposób na to, by przypomnieć światu i producentom o istnieniu zjawiska oprogramowania open source – również w przypadku tak wyspecjalizowanych produktów, jak aparaty cyfrowe. Zjawiska, które przynosi producentom – zupełnie bez ich starań – bardzo wymierne korzyści, a firma Canon oraz alternatywne oprogramowanie Magic Lattern jest tego najlepszym przykładem.
Więcej na ten temat pisałem już na swoim blogu, niemniej warto przypomnieć, że oprócz Arkanoida, “magiczna latarnia” rozszerza funkcjonalność lustrzanek Canona o wiele zdecydowanie praktycznych opcji, takich jak Focus Peaking, symultaniczne powiększanie fragmentu kadru, “zebrowanie” przepalonych i niedoświetlonych obszarów, pełną kontrolę nad poziomem rejestrowanego dźwięku (przy stereo oddzielnie dla każdego mikrofonu), zaawansowane opcje bracketingu pod kątem obrazów HDR, pułapki ostrości, wykrywanie ruchu, rozbudowany interwałometr… Jest tego sporo i dla wielu nabywców sprzętu Canona właśnie ta lista stanowi argument za wyborem akurat tej firmy.
Na razie jedynym producentem, który wyciągnął wnioski z tego zjawiska, jest jednak nie Canon, ale Samsung. Najpierw opublikował kody źródłowe do oprogramowania wybranych, najważniejszych aparatów (pisaliśmy o tym tutaj), a później nawet wypuścił zaawansowany model z wymienną optyką, pracujący pod kontrolą Androida (więcej o nim tutaj). Jeśli za jakiś czas to właśnie sprzęt fotograficzny Samsunga zadziwiać będzie klientów najbardziej rozbudowanymi, oryginalnymi, ale jak najbardziej pożytecznymi funkcjami – wcale nie będę zdziwiony.