W Polsce Twitter nie jest co prawda tak samo popularny jak Facebook, ale dla wybranych grup społecznych serwis ten stanowi istotny kanał komunikacji. Dzięki niemu w łatwy i szybki sposób można bowiem dotrzeć z konkretną informacją do grupy zainteresowanych odbiorców. Nic dziwnego, że sporą popularność Twitter zyskał wśród polskich polityków, którzy mogą informować za jego pośrednictwem o podjętych działaniach oraz komunikować inicjatywy swoich partii.
Z tego powodu, korzystający z tego serwisu politycy zakładają, że kluczem do odniesienia sukcesu na Twitterze jest zgromadzenie jak najliczniejszego grona osób śledzących założony profil. To założenie może skłaniać niektórych tweetujących użytkowników sieci do szukania sposobów na szybkie powiększenie grona swoich wirtualnych fanów – zwykle sposobów niezbyt uczciwych.
Znalezienie oferty zakupu lub czasowego wynajmu nowych fanów dla swojego konta na Twitterze nie nastręcza żadnych trudności. Korzystając w tym celu z wyszukiwarki Google wśród pierwszych 100 wyświetlanych wyników można zidentyfikować 58 stron oferujących dostęp do fałszywych obserwatorów. Z kolei serwis aukcyjny eBay w momencie realizowania badania wskazywał 20 sprzedawców, którzy proponowali wzbogacenie grona swoich Twitterowych fanów.
Sam proces zakupu przypomina typowe zakupy w sklepie internetowym – wystarczy wybrać żądaną opcję, a następnie wskazać metodę płatności. Średnia cena zakupu 1000 nowych obserwujących – to koszt… 18 dolarów. Pytanie tylko czy tego typu zakup jest opłacalny. W końcu oczekiwany efekt, w postaci wzrostu liczby sieciowych znajomych, jest chwilowy – Twitter regularnie zawiesza bowiem fałszywe konta.
Duża liczba fanów na twitterowym koncie danego polityka może być odbierana przez jego politycznych konkurentów jako wyznacznik wysokiej popularności wśród wyborców i dziennikarzy. Nic dziwnego, że kupowanie fanów zarzuca się również politykom. W ubiegłym roku Mitt Romney, kandydat na prezydenta USA, w ciągu zaledwie jednego dnia zyskał 17% nowych obserwujących – według śledztwa ekspertów z firmy Barracuda Networks 80% z tych nowych fanów posiadało swoje konta krócej niż 90 dni, a 25% z nich nigdy nie opublikowało na Twitterze nawet pojedynczego Tweeta. Przypadek? Mało prawdopodobne. Zwłaszcza, że sam Twitter błyskawicznie usunął 10% spośród nowych fanów Mitta Romneya.
Fanów może kupić nie tylko właściciel danego konta. Może to zrobić każdy internauta. W przypadku twitterowego konta Mitta Romneya nie jest wiadome kto stał za zakupem nowych fanów. Czy zrobił to sam polityk, czy przypadkowy internauta? A może jeden z przeciwników politycznych? Te same pytania można zadać analizując przypadek znanego polskiego polityka, reprezentanta głównej partii opozycyjnej, który ostatnio w ciągu zaledwie kilku dni powiększył liczbę swoich fanów o 100 tys. Aktualnie liczba osób śledzących konto wspomnianego polityka wynosi nieco ponad 50 tys.
O farmach fanów i handlu ludźmi w Internecie przeczytacie także tutaj.