Finowie w swoim laboratorium w Helsinkach opracowali prototyp systemu ładowania, który pozwala na zasilenie go za pomocą zewnętrznych fal radiowych, pochodzących na przykład z włączonego telewizora, radia czy innego urządzenia. Ilość czerpanej w ten sposób energii nie jest duża, ale jest wystarczająca, by podtrzymać życie telefonu w trybie czuwania bez konieczności podłączania go do prądu. W teorii więc, moglibyśmy ładowarkę wyrzucić do kosza, gdybyśmy rzecz jasna nie korzystali z telefonu do wykonywania połączeń, grania, przegląda internetu, słuchania muzyki itd.
Zasilanie poprzez fale radiowe nie jest niczym nowym. W ten sposób pracuje między innymi bezdotykowe karty elektroniczne Oyster (używane w londyńskim transporcie publicznym), a nawet stare odbiorniki radiowe.
Różnica polega na tym, że zamiast przechwytywania naprawdę niewielkich ilości energii (rzędu kilku mikrowatów) z dedykowanych transmiterów, system Nokii może czerpać nawet tysiąc razy więcej prądu z sygnałów nadawanych w wielu częstotliwościach w promieniu kilku kilometrów.
Teraz niestety wylewamy kubeł zimnej wody. Technologia ta została zaprezentowana przez Nokię w 2009 roku i do tej pory nie trafiła na rynek konsumencki. Fiński producent zrobił co prawda pierwszy krok w kierunku zmiany ładowania swoich telefonów, ale bezprzewodowe ładowanie, znane z najnowszych Lumii, to tylko namiastka tego, co Nokia w tym zakresie mogłaby osiągnąć.