Problem polega na tym, że chyba kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę ukradł. Że iPhone to nie jakiś tam telefon za 100 złotych, którego najbardziej atrakcyjnymi funkcjami są latarka i kalkulator. Że w nowoczesnych smartfonach istnieje funkcja automatycznego przesyłania zdjęć do Internetu. Ale od początku.
Hafid pochodzi z Dubaju, ale wakacje spędzał na Ibizie. Na tej samej wyspie wakacje spędzała grupka znajomych, która postanowiła popływać w Morzu Śródziemnym. Dość nierozważnie swoje rzeczy zostawili na plaży. Gdy wrócili z nurkowania, okazało się, że wszystkie ich rzeczy zniknęły, a wśród nich iPhone jednej z urlopowiczek.
Złodziej najwyraźniej nie był zawodowcem, bo zamiast telefon natychmiast sprzedać, zaczął go używać. Zaczął fotografować siebie i wszystko wokół. Nie zauważył jednak, iż w telefonie włączona jest funkcja automatycznego przesyłania wykonanych zdjęć do chmury (Dropbox), więc właściciel telefonu (ten poprzedni) wszystkie zrobione zdjęcia widzi na swoim koncie.
I tak oto powstała witryna internetowa “Życie nieznajomego, który ukradł mój telefon“, na której właścicielka publikuje wszystkie zdjęcia, jakie trafiają do jej Dropboksa.
Złodziej prawdopodobnie wrócił do Dubaju, przez co odzyskiwanie iPhone’a na własną rękę (funkcja Find my iPhone) czy przez policję staje się nieopłacalne. Była właścicielka ma przynajmniej trochę radości.
Musicie pamiętać, że Hafid ma sporą konkurencję w postaci Briana Westerfielda, któremu psikusa zrobiła policja. Bo kradzież iPhone’a przez tego Chińczyka, to już zupełnie inny poziom…