O sprzedaży BlackBerry mówiło się już od dawna. Chrapkę na kanadyjskiego producenta smartfonów miał między innymi Microsoft, a sama firma z Waterloo próbowała ratować się na wszelkie sposoby, nawet poprzez zmianę swojej nazwy. Jak widać, to się nie powiodło, ale na ratunek przychodzi kanadyjski fundusz inwestycyjny Fairfax Financial Holding, który aktualnie posiada 10 procent akcji BlackBerry. Pozostałe 90 procent chce wykupić po 9 dolarów za akcję, co ma dać kwotę 4,7 mld dolarów.
Oficjalnej zgody na piśmie jeszcze nie ma, ale nie wydaje się, żeby Kanadyjczycy mogli sobie pozwolić na odrzucenie takiej oferty. Akcje firmy obecnie wahają się od 8,16 do 8,6 dolara, więc oferta konsorcjum jest atrakcyjna. Wstępna zgoda jest, list intencyjny do pracowników jest już w trakcie pisania, ale z potwierdzeniem BlackBerry wstrzyma się jednak do 4 listopada, więc do tego czasu inni chętni mogą składać swoje propozycje.
Jeśli transakcja dojdzie do skutku, BlackBerry najprawdopodobniej będzie wciąż działało wewnątrz struktur funduszu, choć zapewne już nie na taką skalę jak dotychczas. Spodziewamy się nie tylko zwolnień (aż 4500 osób ma stracić pracę), ale także ograniczonej produkcji smartfonów. BlackBerry skupi się przede wszystkim na rozwiązaniach biznesowych.
Przypomnijmy, że drugi z legendarnych producentów, Nokia, sprzedał swój dział urządzeń i usług Microsoftowi za 5,12 mld dolarów (nie wliczając w to licencjonowania patentów).
Nietrudno sobie wyobrazić, że w latach swojej świetności, obie firmy warte były kilka, a może nawet kilkadziesiąt razy więcej…