IFA 2013: nasze PODSUMOWANIE

Żyjemy w niesamowicie interesujących czasach dla miłośników gadżetów. Jedyne, na co możemy narzekać (a przynajmniej niektórzy z nas), to brak pieniędzy, by móc te wszystkie urządzenia kupić. Każdego sezonu pojawiają się nowe smartfony, tablety, ultrabooki i wielka rzesza innych rozwiązań, które powodują, że posiadane przez nas sprzęty aż nazbyt szybko starzeją się w naszych oczach.
IFA 2013: nasze PODSUMOWANIE
Samsung Unpacked, czyli wigilia targów IFA 2013

IFA 2013 miała nam ponownie wywrócić w głowie. Otumanić. Spowodować, że będziemy wzdychać, że nasz komputer, smartfon i tablet wydadzą nam się urządzeniami nadającymi się raczej do muzeum. A tymczasem taka myśl przeszła nam przez głowę tylko w przypadku telewizorów. Ale… i tak szybko zniknęła.

Pierwszym wielkim wydarzeniem była konferencja Samsung Unpacked, jeszcze przed samymi targami IFA. Zaprezentowano trzy ważne produkty: Galaxy Note 3, Galaxy Note 10.1 2014 i Galaxy Gear.

Pierwszy z nich to ulepszony “fablet”, w którym jedyną prawdziwą nowością są gesty rysika. Nie ukrywamy jednak, że oprogramowanie nowego Note’a rzeczywiście robi wrażenie. Jeżeli to działa tak dobrze, jak Samsung zapowiada, to faktycznie jest to spory krok naprzód.

Tyle że zupełnie niepotrzebny.

Zgadzam się z poglądem Steve’a Jobsa: jeżeli rysik jest kluczowy do interakcji z ekranem dotykowym, to ktoś tu coś zaprojektował nie tak. Rysik jest wspaniałym uzupełnieniem palca. Ale tylko tym. Note ewoluuje w kierunku, który kończy się ślepą uliczką. Tablet Galaxy Note pominę, bo, poza tymi samymi gestami rysika, nie wprowadza on nic nowego.

Nieco ciekawszy okazał się Galaxy Gear. Pomysł, który już podczas jego pierwszej prezentacji, wydał się wyjątkowo kiepski. Na szczęście, po własnoręcznej zabawie owym zegarkiem, nasz stosunek do niego nieco się ocieplił.

Nie oznacza to jednak, że to wspaniały produkt. Po prostu zamiast kuriozum można go postrzegać jako prototyp, który może za kilka lat stanie się tym, czego chcą użytkownicy. Galaxy Gear jest lekki i ma dobrze przemyślany interfejs. I… to właściwie koniec jego zalet.

To gruby kawał plastiku, który nijak nie kojarzy się z biżuterią, z zamulającym Androidem (nie, nie “hejtujemy”, interfejs tego zegarka naprawdę potrafi się nieprzyjemnie przyciąć, sam Android w Gearze ma bardzo praktyczne UI), z aparatem który robi zdjęcia w jakości podobnej do Siemensa S55 (dawno, dawno temu…) i który uwalnia od niewygody wyciągania smartfonu z kieszeni na rzecz niewygody przeglądania powiadomień na ekranie o przekątnej mniejszej niż dwa cale. Litości. O tym, że telefony innych producentów w ogóle się z nim nie dogadają, nie warto nawet wspominać.

Dużo lepiej prezentuje się smartwatch firmy Sony. Niestety, tylko wizualnie. W przeciwieństwie do Geara, jest cienki i w miarę elegancki. Niestety, ktoś w Sony zapomniał o tym, że to ma być urządzenie praktyczne. Gear ma przynajmniej fajny interfejs sterowany gestami, dopasowany do maciupkiego ekraniku. Sony za to postawił na coś, co już dobrze znamy, i przerobił nieco UI systemu Google Android. Gąszcz ikon, który służy tylko i wyłącznie do tego, by zdalnie sterować smartfonem. Nie, dziękujemy.

Wiele firm nie pokazało praktycznie nic nowego. Z dużym zaciekawieniem zwiedzaliśmy stoisko HTC, licząc na bliskie spotkania z One Max. Niestety można było pobawić się tylko smartfonem One Mini, którego poznaliśmy już przy wcześniejszej okazji.

To może Lenovo? Tu już było nieco ciekawiej. Leciutki, taniutki tablecik Miix przypadł nam do gustu. W jego przypadku główną rewolucją była jednak cena. To może Yoga 2? Wspaniały komputer. Ale właściwie najważniejszą zmianą w nim jest to, że w końcu jest na tyle lekki, że można z niego korzystać również jak z tabletu. Czego nie możemy powiedzieć o ThinkPad Yoga, bo choć można zakochać się w nim od pierwszego wejrzenia, to tryb tabletu jest w nim tylko ciekawostką, jak w pierwszej Yodze.

Można by tak wymieniać i wymieniać. Nowy smartfon LG, którego rewolucyjność polega na umieszczeniu przycisku z tyłu obudowy (przez co chwila niechcący blokowaliśmy ekran, jest tak “dobrze” zaprojektowany). Ultrabook Sony, który różni się od Surface’a głównie tym, że klawiatura nie łączy się magnetycznie z ekranem (bo tak jest “lepiej”). Project Logan, który proponuje jakość oprawy graficznej bliskiej tej z gry Crysis na urządzeniu, w którym i tak najlepiej gra się w Angry Birds czy Cut the Rope. Ta wyliczanka nie ma jednak większego sensu.

Właściwie jedynym momentem, w którym zapragnęliśmy podczas targów IFA, aby w naszych portfelach znajdowało się sporo zbędnej gotówki, było zwiedzanie stoisk z telewizorami. Rozdzielczość 4K robi olbrzymie wrażenie, choć część ekspertów twierdzi, że ludzkie oko już powoli przestaje zauważać różnice.

Może to efekt placebo, może to wynikało z materiałów puszczanych na tych telewizorach, ale… szczęka opadała, niezależnie od tego, czy zwiedzaliśmy stoisko LG, Samsunga czy innego producenta. Niestety, przypominaliśmy sobie potem, że nawet na nowych konsolach, gry będą renderowane w Full HD, a nasza kolekcja filmów nie będzie wyglądała lepiej na tych telewizorach. Jakość obrazu HD z kablówki (skalujemy 720p do 1080p i udajemy, że nic się nie dzieje) lepiej w ogóle pominąć milczeniem. A jednak fajnie by było mieć taki telewizor. Dla tych całych kilku filmów, które nas zaciekawią i będą dostępne w tej jakości;-)

Dlatego nie ma co narzekać. Inteligentne zegarki to z pewnością przyszłość, choć może jeszcze nie w tej formie, w której pokazane były teraz. Oczywiście, że superukłady graficzne w smartfonach wykończą kiedyś PlayStation i Xboxa (podłączamy takiego smartfona do telewizora, po Bluetooth parujemy pada i mamy urządzenie potrafiące dokładnie to samo, co Xbox). Nie ulega żadnej wątpliwości, że ewolucja ultrabooków i tabletów, a także ich coraz niższe ceny, to coś dobrego. Nie możemy się też doczekać, aż obejrzymy nowe Gwiezdne Wojny w rozdzielczości 4K.

Z IFA 2013 wyszliśmy jednak bez uczucia, że nasz sprzęt właśnie się okropnie postarzał. Na targach pokazano albo innowacje wprowadzane na siłę, dla samego ich wprowadzania, i które mają niewiele wspólnego z byciem praktycznymi, albo obietnice przyszłości, czyli rozwiązania, które owszem, są bardzo ciekawe, ale trzeba poczekać aż dojrzeją – może za kilka lat. Przynajmniej będziemy mogli inwestować nasze pieniądze w inne sfery życia. Nie ma tego złego….