Obiekt obniża swój pułap i zbliża się do sceny na której obok Merkel stoi między innymi niemiecki minister obrony Thomas de Maizière. Obiekt okazuje się być dronem. Lata sobie jak gdyby nigdy nic nad głową jednej z najpotężniejszych kobiet na świecie i robi jej zdjęcia.
W tym samym czasie, do 23-letniego pilota drona podbiega niemiecka policja i kończy zabawę zabierając mu urządzenie sterujące. Dron ląduje awaryjnie na scenie.
Do całego happeningu szybko przyznaje się niemiecka Partia Piratów, której celem było zwrócenie uwagi na coraz bardziej postępujące działania mające na celu inwigilację obywateli. Piraci chcieli również przypomnieć niemieckim wyborcom o nieudanym projekcie obecnego ministra obrony, który kosztował podatników pół miliarda euro i zakładał użycie dronów niemieckiej produkcji jako narzędzi do monitoringu.
Nie wiemy, co na cały wyczyn niemiecka opinia publiczna, za to jesteśmy przekonani o tym, że niemieccy piraci bardzo małym kosztem zapewnili sobie miejsce na pierwszych stronach kilku gazet. A to najważniejsze przed wyborami.