Pan Andrzej nosił się z zakupem nowego smartfonu od dłuższego czasu, jednak jego umowa z operatorem miała trwać jeszcze kilka miesięcy, a ceny nowych urządzeń z wyższej półki z miejsca przyprawiały go o zawrót głowy. W końcu, kiedy jego stary telefon coraz częściej odmawiał posłuszeństwa, pan Andrzej zaczął rozważać zakup smartfonu z drugiej ręki – wszak wymarzony Samsung Galaxy S4 jest na rynku już od kilku miesięcy i na pewno zdążył znudzić się niektórym właścicielom. Po wizycie na jednym z popularnych portali z ogłoszeniami drobnymi decyzja zapadła szybko – w końcu prawie nowy Galaxy S4 bez śladów użytkowania za 1400 złotych to nie lada okazja. Co prawda telefon pochodził z angielskiej dystrybucji, więc ładowarka miała brytyjski układ bolców, a właściciel nie posiadał druku gwarancji z dowodem zakupu, ale przecież europejska przejściówka kosztuje kilka złotych, a kilkumiesięczny telefon nie powinien wymagać napraw. Szybki telefon do sprzedawcy, spotkanie w miejscu publicznym, zapłata gotówką – i już po kilku godzinach pan Andrzej z dumą nosił w kieszeni swój nowy telefon.
Radość skończyła się po kilku dniach, kiedy pan Andrzej porównał swój nabytek z drugim Galaxy S4 należącym do kolegi z pracy, który kupił go, podpisując umowę na abonament. Telefon od nieznajomego sprzedawcy nie tylko działał zauważalnie wolniej, ale też robił znacznie gorsze zdjęcia, a jego wyświetlacz był wyraźnie ciemniejszy i mniej ostry. Podejrzewając jakąś poważną awarię, pan Andrzej zaniósł swój telefon do serwisu. Czekała go tam niemiła niespodzianka: jego smartfon nie został wyprodukowany przez Samsunga, a był jedynie chińską podróbką, wartą najwyżej 200 dolarów.
Wystarczy chwila, by w portalach takich jak aliexpress.com znaleźć klony smartfonów Samsunga czy HTC, wizualnie nie do odróżnienia od oryginałów. Widać za to ogromną róż- nicę w cenie – podróbki są kilkakrotnie tańsze, bo mają gorsze podzespoły.
E-targowisko z podróbkami
Trudno powiedzieć, ile osób zostało już oszukanych w podobny sposób, ale mechanizm działania nieuczciwych sprzedawców jest zawsze taki sam. Droga podróbek, zwanych też eufemistycznie klonami, do Polski rozpoczyna się w chińskich portalach aukcyjnych takich jak aliexpress.com czy dhgate.com. Dalekowschodni sprzedawcy oferują tam dosłownie wszystko – od ubrań przez biżuterię i zabawki aż po elektronikę – w kusząco niskich cenach. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce wyrażenie “Galaxy” albo “S4 Smartphone”, by błyskawicznie znaleźć setki ofert idealnie podrobionych Samsungów Galaxy S4. Można kupić je nawet za 100 dolarów za sztukę, z darmową wysyłką do dowolnego kraju na świecie – to równie łatwe jak zakupy na polskich aukcjach internetowych, tyle że na dostarczenie produktu trzeba poczekać około miesiąca. Oczywiście za tę cenę nie otrzyma się pełnowartościowego produktu – o ile z zewnątrz chińskie klony są nie do odróżnienia od oryginałów, o tyle w środku tkwią zupełnie inne podzespoły: słabsze procesory, mniej pamięci RAM czy wyświetlacze o niższej rozdzielczości. Producentom podróbek najłatwiej jednak oszczędzić na aparacie fotograficznym – dlatego łatwo zidentyfikować je po podejrzanie niskiej jakości zdjęć. Prawdopodobnie ze względu na koszty produkcji w chińskich portalach praktycznie nie pojawiają się klony smartfonów z obudowami pokrytymi wytrzymałym szkłem, jak iPhone, czy wodoodpornymi, jak nowe modele Sony. Najłatwiej kupić podróbki telefonów Samsunga i HTC o relatywnie prostej konstrukcji obudowy.
Kiedy trefny towar dotrze do polskiego oszusta, zostaje wystawiony na sprzedaż. Nieuczciwe oferty pojawiają się zwłaszcza w portalach z ogłoszeniami, takich jak gumtree.pl czy tablica.pl, ponieważ nie wymagają one, w odróżnieniu od popularnej platformy aukcyjnej Allegro, potwierdzenia tożsamości przez sprzedawcę. Aby uniknąć niewygodnych pytań o gwarancję, klony często są sprzedawane jako “nieudane prezenty” bądź “używane bez śladów użytkowania”. Oszust podaje swój numer telefonu albo email i czeka na ofiarę. Kiedy już znajdzie się klient, realizacja transakcji widziana oczami sprzedawcy przypomina trochę scenę z filmu szpiegowskiego. Jedna z osób trudniących się tym procederem, nazwijmy ją Adam, zgodziła się nam o tym opowiedzieć: “
Zawsze umawiam się z klientem w miejscu publicznym, żeby klient nie dowiedział się gdzie mieszkam. Zakładam okulary, których nie noszę na co dzień i mało charakterystyczne ubranie. Zwykle przed pokazaniem klientowi telefonu instaluję na nim kilka popularnych appów – jest duża szansa, że klient skoncentruje się na tym, jak działają, zamiast na przykład robić zdjęcie, które byłoby słabej jakości. Staram się zresztą, żeby oglądanie nie trwało zbyt długo. Przyjmuję gotówkę i szybko się oddalam”. Czasem Adam zgadza się również na wymianę: “
Kiedyś wymieniłem smartfon na rower, a innym razem – na notebooka”.
Niemiła niespodzianka
Często klienci nigdy nie orientują się, że przepłacili – klony, mimo gorszych parametrów, najczęściej działają raczej bez zarzutu, choć oczywiście wolniej od topowych smartfonów, które udają. Bez bezpośredniego porównania z oryginałem, zwłaszcza mniej doświadczonym użytkownikom smartfonów i tym, którzy nigdy wcześniej nie mieli takiego telefonu, trudno dostrzec różnice. Czasami oszustwo wychodzi na jaw, gdy użytkownik chce skorzystać z mniej popularnych funkcji, na przykład NFC czy Air Gesture – podróbki często są ich pozbawione. Kiedy poznamy prawdę, najczęściej niewiele
możemy zrobić: sprzedawca nie odpowiada na e-maile, a jego telefon milczy. “Do kontaktów z klientami używam telefonu na kartę. Jeśli po transakcji klient dzwoni, bo rozpoznał podróbkę albo chce po prostu zwrócić towar, wyrzucam kartę SIM i kupuję kolejną” – mówi Adam. Poszkodowanemu pozostaje tylko zgłosić sprawę na policję, jednak szanse na znalezienie oszusta, jeśli nie zapisaliśmy żadnych jego danych, są minimalne. Niestety, policja nie publikuje informacji o tym, jak wiele takich przestępstw jest jej zgłaszanych.
Treść aukcji wystawianych w popularnych serwisach jest uważnie śledzona, dzięki czemu oferty sprzedaży “klonów” jako oryginałów są najczęściej szybko kasowane. Mimo to czasem można natknąć się na produkty budzące wątpliwości.
Szacując skalę problemu, możemy oprzeć się jedynie na – pozornie uspokajających – danych Służby Celnej. Celnicy co roku w ramach wyrywkowych kontroli towarów wwożonych do naszego kraju zatrzymują od kilkuset do kilku tysięcy podrobionych telefonów komórkowych. Wydaje się to niewiele, ale trzeba pamiętać, że takie kontrole obejmują tylko ok. 5–7 proc. całego obrotu towarowego, a do polskich odbiorców docierają miliony przesyłek. Wystarczy zajrzeć na którykolwiek z portali ogłoszeniowych by dostrzec sporo podejrzanych ofert – praktycznie nowych telefonów sprzedawanych często po cenach ewidentnie zbyt niskich, z kompletnym wyposażeniem, ale bez gwarancji i paragonu zakupu. Często są one opisane jako pochodzące z brytyjskiej dystrybucji, ponieważ niektórzy producenci dodają do podróbek ładowarki do angielskich gniazdek.
O tym, że nasze służby uznają problem sprzedaży podróbek za poważny, może świadczyć powołanie w Izbie Celnej w Opolu Krajowej Grupy Zadaniowej ds. e-kontroli, zajmującej się m.in monitorowaniem aukcji internetowych pod kątem łamania prawa własności intelektualnej. Z organami państwowymi współpracują też producenci markowego sprzętu, którzy na sprzedaży klonów tracą nie tylko pod względem finansowym, ale i wizerunkowym: klient, który nieświadomie nabył podróbkę i nie jest z niej zadowolony, zapewne więcej nie kupi produktu tej samej firmy, nawet z pewnego źródła. Jak informuje Jerzy Łabuda z polskiego oddziału Samsunga, jego firma blisko współpracuje z policją i prokuraturą, a czasem, po zawiadomieniu przez prokuraturę, wnosi oskarżenia na drodze cywilnej przeciwko wyjątkowo perfidnym oszustom. Dodaje jednak, że “są to sprawy trudne, często umarzane, szczególnie w przypadkach indywidualnych. Niestety, kultura prawna w Polsce jeszcze nie sprzyja poważnemu traktowaniu tego typu przestępstw”.
Jak uniknąć oszustwa?
Oczywiście, aby oszczędzić sobie problemów i rozczarowań, najlepiej w ogóle nie doprowadzać do sytuacji, w których możemy zostać oszukani. Niestety, mogą sobie na to pozwolić tylko ci, których stać na zakup nowego smartfonu lub którzy mogą otrzymać go w obniżonej cenie jako dodatek do abonamentu. Jerzy Łabuda nie pozostawia w tej kwestii złudzeń: “Najlepszą gwarancją nabycia oryginalnego sprzętu są zakupy w autoryzowanych sklepach, u operatorów bądź w sklepie firmowym Samsung”. Co mogą zrobić ci, którzy decydują się na zakup urządzenia z drugiej ręki? Przede wszystkim wybrać właściwy kanał sprzedaży i zabezpieczyć swoje interesy podczas dokonywania transakcji. Pamiętajmy, że zakupy w serwisach aukcyjnych takich jak Allegro zawsze są bezpieczniejsze niż korzystanie z ofert w serwisach ogłoszeniowych. Wynika to z faktu, że sprzedający na aukcjach musi podać kompletne dane kontaktowe, które, w zależności od serwisu, są w różny sposób weryfikowane. Dzięki temu, jeśli zakupiony towar okaże się niepełnowartościowy, policji będzie znacznie łatwiej ustalić personalia sprzedawcy. Poza tym duże serwisy aukcyjne prowadzą programy ochrony kupujących, umożliwiające klientom szybkie uzyskanie rekompensaty przy zakupie podrobionego towaru na odległość. Ponieważ takie programy nie obejmują transakcji finalizowanych osobiście i opłacanych gotówką, w przypadku zakupu na aukcji warto zrezygnować z odbioru osobistego, kiedy nie ma czasu na naprawdę dokładne sprawdzenie telefonu. Zamiast tego możemy kupić telefon na odległość, spokojnie obejrzeć go w domu i w razie potrzeby skorzystać z przysługującej nam ochrony.
W serwisach ogłoszeniowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej – dane sprzedawców nie są weryfikowane, a treść ogłoszeń nie podlega kontroli. Sprawia to, że takie strony są rajem dla oszustów, którzy po transakcji stają się nieuchwytni.
Nie można jednak generalizować – smartfon z ogłoszenia wcale nie musi być gorszy od smartfonu z aukcji. Tu jednak obowiązują nieco inne reguły gry. Przede wszystkim nie kupujmy na odległość, ponieważ nie przysługuje nam wówczas żadna ochrona, a nieuczciwy sprzedawca może łatwo ulotnić się wraz z pieniędzmi. Zamiast tego odbierzmy telefon osobiście, najlepiej umawiając się w miejscu, gdzie będziemy mogli spokojnie obejrzeć sprzęt przed dokonaniem zapłaty (na przykład w kawiarni). Nie pozwólmy się poganiać i dokładnie sprawdźmy wszystkie funkcje smartfonu. Przy okazji spiszmy umowę albo przynajmniej zapiszmy dane sprzedającego, przepisując je z jego dowodu osobistego – jeśli kontrahent odmawia podania swojego nazwiska i adresu, powinno to dać nam do myślenia. Warto również zapisać na komputerze zrzut ekranu strony internetowej zawierającej ogłoszenie.
Diabeł tkwi w szczegółach
Kupowanie używanego smartfonu jest trochę jak kupowanie używanego samochodu – często dajemy się ponieść emocjom i nie zwracamy uwagi na szczegóły. To błąd, który w obu sytuacjach może się zemścić. Zanim udamy się na spotkanie ze sprzedawcą, wydrukujmy specyfikację upatrzonego modelu i zabierzmy ją ze sobą – dzięki temu będziemy mogli porównać dane producenta z podawanymi na ekranie informacyjnym Androida (»Ustawienia | System | Informacje o telefonie«). Aby uzyskać więcej informacji o kupowanym urządzeniu, poprośmy sprzedającego o zainstalowanie bezpłatnego narzędzia diagnostycznego AnTuTu Benchmark, a następnie na jego ekranie otwórzmy zakładkę »Info | Informacje o urządzeniu«. Znajdziemy tam między innymi typ procesora i układu graficznego, ilość pamięci RAM oraz pamięci wewnętrznej czy rodzaj wyświetlacza.
Jeśli nie mamy możliwości skorzystania z benchmarka ani pobrania innych appów sprawdzających podzespoły urządzenia, musimy zdać się na testy organoleptyczne. Zwróćmy uwagę przede wszystkim na rozdzielczość ekranu, która w tanich podróbkach często jest zauważalnie niższa niż w oryginalnych smartfonach. Sprawdźmy również aparat, wykonując kilka zdjęć próbnych i oceniając ich jakość, a także dostępność funkcji NFC. Będzie nam łatwiej, jeśli wcześniej dokładnie obejrzymy oryginalny telefon tego samego typu, na przykład w salonie sieci komórkowej. Dysponując notebookiem, zainstalujmy na nim program do obsługi danego smartfonu, pobrany ze strony producenta (np. Kies do telefonów Samsung lub PC Companion do telefonów Sony), a później zabierzmy komputer na spotkanie ze sprzedającym i sprawdźmy, jak zachowa się podłączony do niego telefon. Podróbki najczęściej nie są wykrywane przez oryginalne oprogramowanie i działają jedynie w trybie pamięci masowej. W każdym przypadku warto również poprosić sprzedającego o dowód zakupu i druk gwarancji – jeśli telefon został kupiony w polskim lub zagranicznym autoryzowanym sklepie bądź w salonie sieci komórkowej, najprawdopodobniej jest to oryginalny egzemplarz. Pamiętajmy jednak, że dokumenty mogą być podrobione lub pochodzić od innego telefonu, dlatego jeśli tylko pojawia się na nich numer IMEI, koniecznie porównajmy go z numerem IMEI wyświetlanym w Androidzie (»Ustawienia | System | Informacje o telefonie | Informacje o telefonie«).
Aby zwiększyć szanse dokonania dobrego zakupu, najlepiej skorzystajmy ze wszystkich wymienionych metod, ponieważ żadna z nich nie jest stuprocentowo pewna. Niepodważalną opinię mógłby wydać jedynie rzeczoznawca lub serwis, ale nie da się uzyskać jej na odległość. Jerzy Łabuda zapytany o możliwość telefonicznego sprawdzenia autentyczności telefonu w autoryzowanym serwisie Samsunga na podstawie jego numeru IMEI odpowiada: “To wbrew pozorom wcale nie jest sprawa łatwa. Przecież numer IMEI można sfałszować, podobnie jak można przebić numery silnika w samochodzie. Weryfikacja IMEI jest oczywiście pierwszym krokiem i jeśli się okaże, że numer ewidentnie się nie zgadza, to jest to sygnał alarmowy. Jednak nie jest to metoda w 100 proc. skuteczna. Z tego i kilku innych powodów nie możemy takiej usługi świadczyć telefonicznie”.
W tej sytuacji pozostaje nam zachować ostrożność i podczas oglądania telefonu przed zakupem nie wpadać w euforię. W razie wątpliwości lepiej odstąpić od transakcji, niż narazić się na straty. Na pewno nie warto decydować jedynie na podstawie zapewnień sprzedawcy, gdyż oszuści okłamią nas bez żadnych skrupułów. Wspomniany wcześniej Adam, zapytany o to, czy sprzedając klientom niepełnowartościowy towar, nie ma wyrzutów sumienia, odpowiedział krótko: “
Na tym przecież polega handel, prawda?”.
Chińskie alternatywy dla markowych produktów
Na polskim rynku chińscy producenci są reprezentowani głównie przez przeciętnej jakości klony smartfonów znanych marek, sprzedawane po zawyżonych cenach. Nie oznacza to jednak, że firmy z Państwa Środka nie są w stanie stworzyć urządzeń naprawdę dobrej klasy. Przeciwnie – niektóre wyroby tamtejszego przemysłu, choć ich nazwy przeciętnemu Kowalskiemu nie mówią zupełnie nic, mogą rywalizować z Samsungami, Sony czy HTC jak równy z równym. Dowodem na to są statystyki wydajności opracowane przez twórców benchmarka AnTuTu. Okazuje się, że w pierwszej piątce najwydajniejszych smartfonów są aż dwie konstrukcje, o których w Polsce mało kto słyszał.
Xiaomi Mi2S
Xiaomi Mi2S oraz vivo Xplay są wyposażone w czterordzeniowe układy Snapdragon S600 – dokładnie takie jak te w Samsungu Galaxy S4 (i9505) i HTC One – oraz 2 GB pamięci RAM i 16 lub 32 GB pamięci flash. Oba są przy tym znacznie tańsze: Xiaomi Mi2S kosztuje o jedną trzecią mniej niż Galaxy S4 o takiej samej wydajności. Chcąc zaoszczędzić, trzeba jednak zadowolić się ekranem 720p zamiast Full HD. Droższy o 400 złotych vivo Xplay wypada w statystyce nieco słabiej, ale jego wydajność ogranicza ogromny, 5,7-calowy ekran Full HD. Jedynym potencjalnym konkurentem chińskiego giganta jest prawie dwukrotnie droższy Samsung Galaxy Note III.
Produkty egzotycznych chińskich marek mogą więc być interesującą alternatywą dla tych, którzy szukają smartfonu z najwyższej półki, ale nie chcą wydać na niego 2000 złotych. Kłopoty może sprawiać tylko gwarancja – uszkodzone telefony trzeba wysyłać do serwisu na drugim końcu świata. Nie są one jednak bardziej awaryjne od produktów znanych firm. Najważniejsze, by nie dać się oszukać i nie wydać dużych pieniędzy na telefon niewart swojej ceny.