Oczywiście to Gates pozostaje największym, indywidualnym udziałowcem w firmie Microsoft, którą zakładał blisko 40 lat temu wraz z Paulem Allenem. I wciąż przewodniczy radzie nadzorczej przedsiębiorstwa, co nie oznacza, że ma władzę absolutną. Ba, być może wkrótce będzie musiał pożegnać się ze swoją firmą, której posiada 389 milionów akcji tj. 4,5 procent udziału.
Według agencji Reuters, trzech z dwudziestu największych inwestorów Microsoftu chce się go pozbyć. Wygląda więc na to, że odejście (oficjalnie na emeryturę…) Steve’a Ballmera nie wystarczy, by zaspokoić ich żądzę innowacji i… pieniędzy. Inwestorzy ponoć boją się, że obecność Gatesa w firmie będzie hamować jej rozwój i przyjmowanie nowych strategii, a do tego ograniczy sprawczą władzę kogokolwiek, kto zajmie miejsce Ballmera na stanowisku dyrektora generalnego.
Trzej inwestorzy, których godność nie została ujawniona, mają posiadać łącznie ponad 5 procent udziału w firmie Microsoft. To zbyt mało, by wymusić jakąkolwiek decyzję.
Czy pożegnanie Gatesa z Microsoftem byłoby równie emocjonujące?