W ocenie zebranych na uniwersytecie prawników, przepisy mówiące o wysokości kwoty i urządzeniach objętych opłatą reprograficzną są przestarzałe i dawno przestały odpowiadać nowej, cyfrowej rzeczywistości.
No cóż, trudno nie zgodzić się z twórcą tej tezy – Profesorem Błeszyńskim, według którego opłatą zostały obciążone urządzenia z ery analogowej, czyli: kopiarki, skanery, drukarki, faksy i papier. Smartfony, odtwarzacze mp3, czy same komputery nie znajdują się na tej liście, pomimo tego, że dzisiaj używa się ich o wiele częściej do kopiowania treści objętych prawami autorskimi.
Skala eksploatacji w ramach użytku osobistego rośnie, posługujemy się urządzeniami w technice cyfrowej, które dostarczają kopie niewiele różniące się jakością od oryginalnego egzemplarza, bardzo często są one bardziej przyjazne ze względu na to, że łatwiej je przechowywać, łatwiej dotrzeć do właściwego fragmentu, łatwiej skopiować; to zmniejsza zapotrzebowanie na egzemplarze oferowane w handlu — mówi Błeszyński
Tylko czy nakładanie jakichkolwiek dodatkowych opłat na gadżety technologiczne sprawdzi się w, jak określa to Błeszyński “erze cyfrowej”? Na łamach naszego portalu często piszemy o nowych usługach sieciowych, których efektem ubocznym jest redukcja skali piractwa. Marcin Iwiński z CD Projektu, firmy która zajmuje się również dystrybucją filmów uważa, że pirat to po prostu źle obsłużony klient. Od czasu pojawienia się usługi Spotify w Szwecji, piractwo plików muzycznych spadło w tamtym kraju o 25%, a co najważniejsze – nie dlatego, że ludzie zostali zmuszeni do zaprzestania nielegalnego ściągania muzyki, a dlatego, że dostali po prostu wygodniejszą, legalną i relatywnie tanią alternatywę.
Tylko co wtedy robiłby ZAIKS, który jako jedna z czterech organizacji udzielił wsparcia finansowego dzisiejszej konferencji?