Twórcy Gravitom G6 wyszli bowiem z założenia, że skoro największe przeciążenie kierowcy odczuwają właśnie w mózgu, to nie ma sensu produkowanie maszyny, w której silniki poruszałyby całym zestawem. Dzięki skupieniu się wyłącznie na jednym elemencie Gravitom nie tylko jest znacznie tańszy od alternatywnych symulatorów, ale także posiada bardzo niewielki czas opóźnienia – rzędu 10ms (konkurencyjne modele rzadko kiedy schodzą poniżej 1000ms).
Gravitom G6 został przetestowany przez profesjonalnych kierowców rajdowych, którzy najczęściej nie są fanami gier wyścigowych uważając je za zbyt mało realistyczne. Prototypowa wersja Gravitom’a ich oczarowała. Przyznali, że w końcu poczuli tą samą siłę, jaką odczuwają na prawdziwym torze wyścigowym. Dzięki sprawowaniu większej kontroli nad wirtualnym autem unikali też zderzeń. Jeśli wierzyć tym słowom fani symulatorów powinni mieć na oku prace nad Gravitom’em.
By dopracować prototyp urządzenia i wdrożyć go do masowej sprzedaży twórcy potrzebują 100 tys.Euro. Na razie zbiórka w serwisie IndieGoGo idzie zastraszająco wolno. Mimo, że Gravitom G6 jest tańszy niż konkurencyjne symulatory to nikt nie zdecydował się jeszcze zapłacić 700 Euro za końcową wersję urządzenia.
Jeśli jednak jakimś cudem projekt zakończy się powodzeniem możemy spodziewać się, że Gravitom G6 będzie współpracował z systemem Windows, Mac oraz konsolami PS3 i Xbox 360. Dodatkowo symulator będzie kompatybilny z Oculus Riftem (choć nie bardzo wyobrażam sobie siedzenie w goglach i dodatkowym kasku) .