“To co podnieca mnie najbardziej w druku 3D jest pomysł masowej personalizacji – tak, by każdy kawałek ubrania można było dostosować pod indywidualnego klienta zachowując przy tym takie same koszty jak w przypadku wypuszczenia wszystkiego w standardowych rozmiarach. Myślę, że w przyszłości ta technologia pozwoli nam tworzyć nowe materiały, drukowane w skali molekularnej. Może jakiś materiał, który automatycznie dopasowuje się do temperatury i ogrzewa nas gdy jest zimno, a chłodzi gdy gorąco? [Ten projekt] to krok w tym kierunku; coś czego nikt wcześniej nie stworzył” — dodał projektant.
Z pewnością fajnie byłoby kupować bieliznę, która jest idealnie dopasowana do wymiarów naszego ciała zamiast męczyć się dopasowywaniem pod uniwersalne rozmiarówki, ale może niekoniecznie utrzymaną w takim “przewiewnym” i kostiumowym stylu. Pytanie też, na ile taka “odzież” byłaby wygodna i wytrzymała. Kolekcje w rodzaju “Śnieżnego Anioła” pewnie pozostaną raczej na wybiegach, ale drukowaną bielizną jest zainteresowana także brytyjska firma Tamicare.
Ich majtki tworzone są przy pomocy materiału nazwanego Cosyflex’em, będącego kombinacją lateksu, bawełny, poliuretanu, silikonu i teflonu. Podczas procesu drukowania, który zajmuje niecałe 3 sekundy (!) nakładane są na siebie odpowiednie warstwy poszczególnych materiałów. Tak powstała bielizna nie posiada żadnych szwów – wydaje się zatem o wiele bardziej wygodniejsza od propozycji Victoria Secret, choć także i mniej efektowna;).