Do tego doszły kosmetyczne zmiany w korpusie aparatu (np. przeniesienie czujników wbudowanego mikrofonu stereo na przednią ściankę) i dodanie złącza Wi-Fi, dzięki któremu będzie m.in. można zdalnie sterować aparatem. Maksymalna częstotliwość wykonywania zdjęć seryjnych minimalnie wzrosła – z 4,3 kl./s do 4,6 kl./s.
Wszystko razem zapowiada się naprawdę obiecująco – EOS M2 to właśnie taki bezlusterkowiec, jakiego oczekiwalibyśmy już w momencie premiery modelu M1. Ma wszystkie jego zalety, pozbawiony jest jego wad… Super? Niezupełnie. W świetle aktualnie dostępnych informacji najnowszy aparat Canona przeznaczony jest na rynek azjatycki, czyli nie będzie go można kupić w Stanach Zjednoczonych i Europie…