Zresztą to nie jedyny punkt, w którym to urządzenie styka się z branżą komputerową (a raczej konsolową). Jego twórcy skonstruowali go bowiem z wykorzystaniem technologii “Time on Flight”, stosowanej w pokazanej niedawno kolejnej generacji kontrolera Kinect. Według niej lokalizacja obiektów obliczana jest na podstawie długości czasu uzyskania odpowiedzi (odbicia) po wysłaniu sygnału świetlnego. Różnica polega jednak na tym – co podkreśla jeden z twórców, Achuta Kadambi – że nowy aparat jest niewrażliwy na zakłócenia spowodowane np. przez mgłę, deszcz, a nawet przezroczyste obiekty stałe. Tak na marginesie – to właśnie dlatego na obu zdjęciach ilustrujących ten materiał znajduje się szklany wazon, wyglądający na pierwszy rzut oka na obiekt przypadkowo ujęty w kadrze.
Wyższość urządzenia wynalezionego przez studentów polega na tym, że zamiast stosować metodę pomiaru czasu odbicia wykorzystuje ono technikę kodowania, używaną powszechnie w branży telekomunikacyjnej. Ona również pozwala obliczyć odległość, jaką przebył wysłany sygnał, ale opiera się nie tylko na czasie uzyskania odpowiedzi. Dodatkowo przeprowadzane są bowiem różnego rodzaju obliczenia przewidujące tor ruchu i szybkość, z jaką przemieszcza się obiekt. Działa trochę tak, jak… stabilizacja obrazu w aparatach, stwierdza Ayush Bhandari, jeden ze studentów opracowujących nowy aparat.
Już w 2011 roku na MIT opracowany został podobny aparat, rejestrujący nawet bilion zdjęć na sekundę. Problem polega jednak na tym, że koszt jego budowy wyniósł około 500 tysięcy dolarów. “Nano-camera”, jak określają swój model studenci, nie jest aż tak wydajna, ponieważ rejestruje sygnał z częstotliwością zbliżoną do nanosekund (nanosekunda to jedna miliardowa sekundy). Jednak ponieważ do jego budowy wykorzystano stosunkowo niedrogi sprzęt (m.in. diody LED), koszt budowy urządzenia wyniósł jedynie ok. 500 dolarów.
To rzeczywiście nie jest duży koszt, zwłaszcza jeśli dałoby się go dodatkowo obniżyć przez efekt skali. Więc gdyby Microsoft zastosował ten wynalazek w kontrolerze Kinect trzeciej generacji, to kto wie…