Windows Phone dorósł. Jest pełnoprawym systemem operacyjnym na urządzenia mobilne. Niemniej mam wrażenie, że jest jak świeżo upieczony magister szukający pracy w zawodzie – ma swoją wizję, niełatwo mu znaleźć zainteresowanych swoimi usługami, co jest potęgowane przez to, że zwyczajnie może mniej niż konkurenci i, przez brak doświadczenia, zalicza mnóstwo wpadek.
Do niedawna wydawało mi się, że jestem niewymagający co do systemów mobilnych – od wakacji 2012 jestem niemalże ciągłym (z 2-miesieczną przerwą) użytkownikiem mobilnych okienek (zarówno 7.x, jak i 8.x). Nie mogę powiedzieć że jestem niezadowolony z tego systemu. Wszystko czego potrzebuję to sprawnie działająca komunikacja, w każdym tego słowa rozumieniu (przeglądarka, komunikatory, e-mail, sieci społecznościowe, dane w chmurze), i dostęp do muzyki (nie ruszam się bez słuchawek z domu). Wszystko to działa dobrze, aplikacji jest niemało, wszelkie podstawowe funkcje smartfonu są spełniane przyzwoicie.
I to jest właśnie problem Windows Phone – jest tylko przyzwoity. We wrześniu w mojej kieszeni z HTC 8S zaczął sąsiadować Nexus 7 (2013). W tym momencie połowa czytelników zapyta: a dlaczego nie tablet z Windows 8.1? Dlatego, że doświadczenie desktopowe ani trochę mnie nie przekonało do Windows 8 w jakiejkolwiek formie, wartościowych aplikacji jest jak kot napłakał, a całe zamieszanie z podwójnym interfejsem wywołuje u mnie tylko nagłe napady agresji w stosunku do sprzętu. Co więcej – nie potrzebuję ani jednego programu na Windows. Jestem programistą obracającym się w świecie linuksowym – wszystko czego potrzebuję to dobry edytor tekstu (np. SublimeText), sprawny wiersz poleceń i interpreter/kompilator danego języka programowania. Po za tym lubię trochę pobawić się z dzwiękiem, całkowicie amatorsko, a do tego darmowe linuksowe narzędzia wystarczą. Dalej wymagania mam podobne jak zwykły zjadacz chleba – przeglądarka i sprawna komunikacja. Nie potrzebuję nawet Office (prace na studia wykonuję w LaTeXu – w sprawach informatyczno-matematycznych wygrywa z każdym WYSIWTF).
Wróćmy do Nexusa – bitwa o palmę pierwszeństwa toczy się każdego dnia w moich rękach. A właściwie toczyła się. Android wygrał z Windows Phone w praktycznie każdej możliwej konkurencji. I nie chodzi o to że Windows Phone jest zły. Android jest po prostu we wszystkim lepszy. Na tyle lepszy, że 8S stał się dla mnie ficzerfonem.
Przejdźmy do konkretów – zacznijmy od rzeczy prozaiczych, takich jak interfejs. Kafelki są intrygujace przy pierwszym kontakcie, mamy wrażenie że dotykamy się czegoś, czego jeszcze nigdy nie było. Wrażenie to szybko jednak mija i Modern UI staje się codziennością – tak ja interfejs Androida czy iOSa. Modern UI ma tylko jedną dużą wadę – chaos informacyjny jest przeogromny. Brak centrum powiadomień, same powiadomienia potrafią napier… niczać dziesiatkami (wystarczy, że ktoś wam napisze paredziesiąt wiadomości na Facebooku, a wy podłączycie telefon do ładowania i wszytskie wiadomosci, po jednej, będą wyświetlać powiadomienie i dawać sygnał dźwiękowy), a pulpit momentalnie zaczyna przypominać mój pokój po miesiącu niesprzątania. Na Androidzie tego problemu nie mam, gdyż wszystko ma swoje miejsce. Ilość nieprzeczytanych maili czy wiadomości na Facebooku, liczba nie odebranych połączeń na Skype nie jest czymś, co chcę widzieć jak tylko odblokuję urządzenie, a z drugiej strony nie mogę tych śladowych powiadomień wyczyścić w prosty sposób. Nie mówię juz nic nawet o braku szybkiego dostępu do włączania/wyłączania WiFI, BT, GPS, etc…
Przejdźmy dalej – komunikacja. To na Windows Phone zwyczajnie leży. Używanie czegokolwiek poza systemowym Facebookiem to dłuuuugie oczekiwanie na wybudzenie się aplikacji. na tyle długie, że kompletnie odpuściłem sobie korzystanie z tego i używam tylko w sytuacjach awaryjnych. Na Androidzie klikam ikonkę i mam komunikator – na Windows Phone “Ładowanie…”. Wbudowany w system Facebook Chat jest ubogi – nie pozwala przesyłać obrazków czy plików. Podobnież aplikacja mailowa – jest uboga i nie dosrasta do pięt GMailowi na zielonym robocie.
Przeglądarka internetowa jest OK – i tylko tyle. Jest znacznie gorsza od chrome – nie tylko pod względem ficzerów, ale pod względem silnika. IE dalej goni Webkita i Firefoksa. Próżno tu szukać pełnego wparcia HTML5 czy WebGL.
Własne usługi składowania danych w chmurze? Zapomnij. Serwisy 3rd-party pozwalające udostępniać content? Zapomnij. Zewnętrzne niestandardowe urządzenia? Zapomnij. Zielony robot to wszystko ma. Nie jest to tylko kwestia ekosystemu – jest to też kwestia ograniczeń technicznych systemu. Pewnych rzeczy nie da się po prostu zrobić, bo Microsoft albo nie chce byś je robił, albo nie pomyślał, że ktoś może chcieć.
Na koniec – aplikacje. Windows Phone ma już cąłkiem pokaźne portfolio aplikacji, tylko, że są one gorszej jakości. Spotify na Windows Phone jest tragiczne – nie tylko UI, ale samo działanie – dźwięk potrafi być tak poszatkowany i przesterowany, że nie da się jej przez dłuzszy czas używać. Podobnie jakdojade.pl – kiedy mogę to używam na Tablecie. I nie chodzi tutaj o to, że Nexus ma większy ekran – chodzi o user experience, awaryjność i ogólnie pojętą jakość.
Nokia próbuje przekonać userów aparatami wbudowanymi w smartfon (mnie już nie przekonają – mam bezlusterkowca, który łączy się bezpośrednio z Nexusem i razem mają niesamowitą funkcjonalność), mapami i innymi bajerami, które są tylko dla Lumii, co tylko sprawia, że mamy fragmentację, inni producenci są traktowani jak “gorsze lumie”, a sytuacja z podstawową funkcjonalnością smartfonu się nie poprawia.
Teraz ktoś może powiedzieć, że porównuję gruszki ze schabowymi – porównywanie działania dwóch różnych systemów na dwóch różnych urządzeniach nie jest raczej czymś, na cyzm powinno opierać się obiektywną ocenę. Niemniej subiektywne odczucia mam takie – Windows Phone jest systemem przyzwoitym i niczym wiecej. Idealnym na tanie smartfony. Jest po prostu na półce niżej względem Androida.