To wydarzenie ciekawe nie tylko ze względu na to, że w końcu ci, którzy mają gorzej (czyli wadę wzroku), nagle będą mieli lepiej (czyli taniej). W szerszym kontekście chodzi bowiem o rozpoczęcie nowego poziomu współpracy między liderem rynku technologicznego z jednym z ważniejszych graczy na rynku ubezpieczeń zdrowotnych (VSP ubezpiecza jedną piątą Amerykanów). Współpracy, z której może wyniknąć wiele dobrego (choć złego pewnie również…).
Google chce oczywiście upiec na tym ogniu jeszcze jedną pieczeń – bardziej spopularyzować Glass, kiedy w końcu wejdzie ono do sprzedaży. Wynalazek budzi bowiem nadal sporo kontrowersji i w różnych miejscach spotyka się z oporem społecznym. Dlatego umowa, taka jak ta z VSP, może przyczynić się do załagodzenia sytuacji.
Zespół projektantów Google’a opracował cztery style oprawek dla Glass, wszystkich wykonanych z lekkiego (bo trzeba jakoś zrównoważyć wagę akumulatora i elektroniki), ale bardzo wytrzymałego tytanu. Planowane jest również wprowadzenie dwóch rodzajów nakładek przeciwsłonecznych (po 150 dolarów każda), więc w sumie, jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę wariacje kolorystyczne, Google Glass będzie można kupić w jednej z 40 konfiguracji.
Z ceny oprawki (prawdopodobnie ok. 225 dolarów) VSP zwróci szczęśliwemu nabywcy 120 dolarów, a także pokryje koszt zakupu szkieł korekcyjnych. Nie jest za to planowane subsydiowanie elektronicznej części Google Glass. W ramach umowy Google i VSP przygotowały też wspólny program szkoleniowy dla lekarzy okulistów, którzy będą mogli wystawiać uprawniające do zniżek zaświadczenia.