Moduł niewiele większy od standardowego aparatu w smartfonie składa się aż z 16 sensorów, które jednocześnie rejestrują różną głębię ostrości. Wykonujemy więc równocześnie kilka zdjęć – tak jak w przypadku Lytro. Urządzenie tworzy mapę punktów w przestrzeni z informacją o ich głębi. Przyda się to nie tylko do regulowania ostrości po wykonaniu fotografii, ale także do mierzenia odległości między dwoma punktami, co pomoże np. architektom przy projektowaniu wnętrz.
Kolejną przydatną funkcją jest skanowanie obrazów trójwymiarowych, które później łatwo wykorzystać do druku 3D. Sensory pomagają także w nagrywaniu filmów o większej dynamice. Te możliwości najlepiej prezentuje poniższy film.
Wszystko to wymaga olbrzymiej mocy obliczeniowej, ale producent zapewnia, że moduł działa już na aktualnych, topowych smartfonach z Snapdragonem na pokładzie. Podczas targów CES Pelican Imaging przyznało, że prace nad urządzeniem są już praktycznie zakończone i trwają obecnie negocjacje z producentami telefonów. Najprawdopodobniej aparaty z tym modułem zobaczymy w sprzedaży w pierwszym kwartale przyszłego roku.