Na pierwszy rzut oka ten pomysł z Kickstartera wydaje się świetny. Nie każdy z nas ma siłę nosić ciężkie zakupy – zwłaszcza osoby starsze i niepełnosprawne mają z tym problem. Tym bardziej, że galerie handlowe się rozrastają i nawet droga na parking samochodowy może być męcząca.
Sterowanie takim “inteligentym wózkiem” odbywa się dwojako. Albo może on za nami (a raczej za czujnikiem umieszczonym np. w naszej kieszeni) podążać w określonej odległości, albo możemy nim sterować samodzielnie przy pomocy smartfonowej aplikacji. Robot posiada także głośnik, przez który poinformuje nas jeśli oddalimy się za bardzo od niego lub będziemy szli zbyt szybko, by za nami nadążył. Udźwig do około 23 kilogramów to całkiem dobry wynik. Ale to urządzenie nie jest pozbawione wad…
Przede wszystkim cena. W przeliczeniu na polskie złotówki razem z transportem z USA taka przyjemność kosztowałaby nas ponad 5 tys. zł. Dla emerytów czy osób niepełnosprawnych taka kwota jest wręcz abstrakcyjna biorąc pod uwagę możliwości urządzenia.
Szczerze nie widzę też, jak w naszych ciasnych, sklepowych alejkach taki robot omijałby zręcznie półki lub inne osoby. A co z krawężnikami? Z ruchomymi schodami? Co z ryzykiem kradzieży zakupionego już przez nas towaru? Przecież robot podąża za nami i nie mamy go nawet w zasięgu wzroku. Przypuszczam, że właśnie z powyższych powodów Budgee nie cieszy się zainteresowaniem na Kickstarterze, gdzie brakuje mu jeszcze 80 tys.$ do zakończenia kampanii sukcesem i rozpoczęcia masowej produkcji. Na roboty z prawdziwego zdarzenia, które wyręczą nas naprawdę z codziennych czynności będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.