Przyciągnięcie nowych grup czytelników utrudniają wysokie ceny e-booków. Te zaś wynikają z tego, że na książki w wersji cyfrowej nałożony jest 23-proc. VAT. W przypadku tradycyjnych publikacji stawka podatku wynosi 5 proc.
– Jesteśmy daleko w tyle np. za rynkiem Stanów Zjednoczonych. Polska Izba Książki kończy badanie czytelnictwa, z którego wynika, że ponad 90 proc. Polaków nie zetknęło się z e-bookiem ani z audiobookiem. To jest porażająca liczba. Sprzedaż e-booków wprawdzie rośnie, ale to oznacza, że trafiają one tylko do jednej i tej samej grupy czytelników. A my chcielibyśmy, żeby to było powszechnie dostępne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki oraz wydawnictwa Wolters Kluwer.
Jak wynika z prognoz branży wydawniczej, rynek książek w formacie cyfrowym w latach 2011-2016 urośnie nawet dziesięciokrotnie. Dziś rynek e-booków w Polsce wart jest ponad 40 mln zł, a jeszcze dwa lata temu – 10 mln zł.
Główną barierą rozwoju publikacji elektronicznych w Polsce są kwestie podatkowe. Książki w wersji cyfrowej obłożone są obecnie 23-proc. stawką VAT, podczas gdy w przypadku tradycyjnych, papierowych książek jest to 5 proc.
VAT na e-booki powoduje, że nikomu nie opłaca się tego robić.
Właściwie wszystkie wydawnictwa w tej chwili w Polsce mają w ofercie swoje książki jako e-booki, a ponieważ jest oczekiwanie, że cena e-booka będzie mniejsza niż cena papierowej książki, my się do tego jakoś dostosowujemy
— mówi Włodzimierz Albin. –
Do tego dochodzi jeszcze dystrybucja, która wcale nie jest tania.
Trzy lata temu obniżono stawkę VAT na książki papierowe do 5 proc. E-booki i audiobooki, zgodnie z unijną dyrektywą, pozostawiono jednak z wyższym podatkiem. O zrównanie stawek dla elektronicznych i tradycyjnych publikacji do 5 proc. wydawcy zrzeszeni w Sekcji Publikacji Elektronicznych Polskiej Izby Książki apelowali już m.in. do rzecznika praw obywatelskich, ministrów finansów, kultury, nauki, edukacji, a także do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Taka deklaracja znalazła się w przyjętym w ubiegłym roku przez rząd projekcie Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2020. Prezes PIK ocenia, że na razie na deklaracjach sprawa się kończy.
Wolałbym, żeby nasz rząd przystąpił do śmiałych decyzji, a nie czekał. Są kraje, które powiedziały, że nie będą się podporządkowywać tej regulacji, bo to absurdalny przepis z poprzedniej epoki. Tak postąpiła m.in. Francja i Luksemburg — mówi Albin.
Zdjęcie kobiety z czytnikiem pochodzi z serwisu Shutterstock