8 dolarów miesięcznie to może nie powalająca kwota i z pewnością Google czy Facebook zarabia na naszych danych znacznie więcej, ale w skali rocznej daje nam to prawie 100 $. Bez zbędnego wysiłku, bez zaangażowania z naszej strony. Użytkownicy, którzy przystąpią do programu Datacoup (do tej chwili zapisało się już 1500 osób) będą mogli sami zadecydować, jakie dane udostępnią za opłatą – czy pozwolą tylko na sprzedaż informacji pochodzących z samych portali społecznościowych, czy pójdą o krok dalej i np. udostępnią dane pochodzące z transakcji zakupionych kartami kredytowymi.
Gdzie jest haczyk? Uczestnicy nie otrzymają informacji o klientach, do których trafiły ich dane. Dziś możemy być zadowoleni z tego, że do portfela wpada nam 8$, ale kto wie, do jakich celów posłużą nasze dane. Sam Datacoup nie rozpoczął jeszcze współpracy z żadnym reklamodawcą, ale firma prowadzi rozmowy, które są rzekomo bardzo obiecujące. Wartość danych pochodzących od konkretnych osób jest znacznie większa niż od anonimowej grupy.