Tym kimś okazał się Neil Young, uznawany za jednego z najlepszych gitarzystów świata. W 2011 roku doprowadził on do powstania grupy o nazwie PonoMusic, która teraz zbiera fundusze na swój pierwszy przenośny odtwarzacz o nazwie PonoPlayer.
Zbiera całkiem skutecznie, bo oczekiwana suma 800 tysięcy dolarów została zgromadzona… w jeden dzień. Niedawno natomiast prowadzona na Kickstarterze zbiórka przekroczyła już 5 milionów dolarów, co już w tym momencie czyni z PonoPlayer’a czwartą z najbardziej udanych zbiórek wszechczasów. Czwartą, ale z dużą szansą na miejsce na podium, bowiem zbiórka trwać będzie jeszcze 15 dni.
Co takiego oferuje PonoPlayer, że ludzie (w tym wielu profesjonalnych muzyków!) tak masowo zaczęli go kupować (bo tym de facto jest dofinansowanie projektu sumą co najmniej 400 dolarów)? Jakość. A może nawet JAKOŚĆ.
Pomysł jest przy tym tak naprawdę prosty. Żadnego odtwarzania plików w formacie MP3, a zamiast tego wsparcie znacznie lepszego (większa ilość danych, mniejsza kompresja itd.) formatu FLAC (Free Lossless Audio Codec). Zawiera on co najmniej 6 razy więcej informacji o dźwięku niż typowe pliki MP3, pozwalając osiągnąć maksymalnie nawet próbkowanie 192 kHz przy 24 bitach (wtedy mówimy już o 30-krotnie większym zakresie danych w porównaniu do MP3). Jak to pięknie opisują twórcy odtwarzacza, oferuje on zakres jakości odtwarzania dźwięku zaczynający się od bardzo dobrej, a kończący na bardzo cudownej.
Oczywiście taką muzykę trzeba skądś zdobyć, dlatego częścią projektu PonoMusic jest również własny portal o tej samej nazwie.
Dane techniczne
odtwarzacza to przede wszystkim 128 GB pamięci (64 wbudowane i 64 na karcie Micro SD) oraz kolorowy wyświetlacz o nieznanych na razie parametrach (wiadomo, że będzie dotykowy). Waga urządzenia to 128 gramów, a wymiary: 25,4×50,8×127 mm.Wbudowany akumulator litowo-jonowy ma zapewniać 8 godzin nieprzerwanej pracy.
Cena urządzenia wynosi aktualnie 400 dolarów (limitowana seria po 300 dolarów dawno już została wyprzedana).