Jeśli ktoś śledzi polską scenę Counter-Strike’a od dawna, bardzo możliwe, że cieszył się podwójnie. Wygląda na to, że legendarna drużyna AGAiN powróciła do formy z czasów świetności, kiedy to naszym rodakom udało się trzykrotnie zająć pierwsze miejsce na igrzyskach WCG w Seulu (w 2006, 2009 i 2011 roku).
Taz, Neo, pasha, snax i byali, grając już pod szyldem Virtus.pro – rosyjskiej organizacji e-sportowej, która pod koniec stycznia zdecydowała się podpisać kontrakty z naszymi graczami, pokazali klasę. Przypomnijmy, że Polacy nie zostali zaproszeni na IEM w Katowicach i aby móc zmagać się z najlepszymi na lanie w Spodku, musieli przedrzeć się przez sieciowe rozgrywki kwalifikacyjne. To tylko zaostrzyło ich apetyt.
Zarówno członkowie oryginalnej “złotej piątki” jak nowi członkowie drużyny wykazali się niesamowitym zgraniem i wspaniałymi indywidualnymi zagrywkami. Szwedzi z Ninjas in Pyjamas, choć jest to równie doświadczona i utalentowana drużyna, nie była w stanie podjąć równej walki z Polakami. Z trzech, wybranych do finału map: mirage, inferno i dust 2 oglądaliśmy zmagania tylko na dwóch pierwszych, na których Polacy wygrali ze Szwedami 16:9 (mirage) i 16:10 (inferno). Szczerze mówiąc, trochę żałowałem, że Virtus.pro było w tak doskonałej formie – liczyłem na totalną klasykę gatunku, czyli grę o wszystko na duscie 2.
Publiczność, co nie powinno być dla nikogo niespodzianką, miała swojego faworyta od początku turnieju – tyle flag, transparentów i okrzyków, które otrzymali Polacy, inne drużyny mogły im tylko pozazdrościć. Dodatkowy doping otrzymał też sam Neo, którego dziewczyna siedziała na trybunach z takim oto transparentem:
Oprócz pucharu, polska drużyna stała się bogatsza o 100’000$ (ok 300 tysięcy PLN). Zajęcie pierwszego miejsca na tak prestiżowej imprezie, jaką już teraz stał się Intel Extreme Masters z pewnością zmotywuje ich do kontynuowania treningów.
Cieszy nas również decyzja organizatorów IEM, którzy zdecydowali się na przeniesienie Counter-Strike’a na dużą scenę. W zeszłym roku, turniej Counter-Strike’a w katowickim spodku rozgrywany był w o wiele mniej “prestiżowych” warunkach.