Kwota fikcyjnej grzywny jest zazwyczaj niewysoka, oscylująca w granicach równowartości 100-300 zł. Jeśli nieświadomy użytkownik ma coś faktycznie na sumieniu np. pobieranie z sieci plików chronionych plikami autorskimi, nie podejrzewa nawet, że to nie policja czy FBI domaga się od niego uiszczenia zapłaty, lecz internetowy przestępca. Okazuje się jednak, że złapanie tego rodzaju wirusa może mieć tragiczniejszy skutek niż wyłudzenie pieniędzy czy stracenie danych.
36-letni Marcel Datcu, mieszkający z rodziną w małej miejscowości w Rumunii nie miał pojęcia czym tak naprawdę jest ransomware. Gdy na jego komputerze wyświetliło się wezwanie do zapłaty 70 tys. lei (około 65 562 zł) i groźba 11 lat pozbawienia wolności sygnowana logotypem lokalnych stróżów prawa, wystraszył się tak bardzo, że powiesił się we własnym domu dusząc w ramionach czteroletniego syna. W liście pożegnalnym napisał, że przeprasza wszystkich za swój czyn, ale nie mógł znieść myśli, że spędzi w więzieniu 11 lat i wyrządzi tym samym swojemu synowi taką krzywdę. Według sąsiadów Datcu z żoną i trójką dzieci byli zwykłą, szczęśliwą rodziną.
Ta tragiczna historia powinna dać do zrozumienia osobom piszącym złośliwe oprogramowanie, że ich działania mogą mieć daleko idące konsekwencje. My sami także powinniśmy zadbać o odpowiedni poziom zabezpieczeń i uświadomić naszym najbliższym z jakimi zagrożeniami możemy spotkać się w sieci.