Przed zmianą, wystarczyło aby pod petycją podpisało się 25 tysięcy obywateli. Liczba ta była gwarancją, na to, że Biały Dom musi ustosunkować się oficjalnie do treści petycji.
Wszystko zmieniło się po tym, jak pewien dowcipny Amerykanin postanowił złożyć wniosek, w którym domagał się…. budowy Gwiazdy Śmierci z Gwiezdnych Wojen.
, zachowując bardzo duże poczucie humoru. Tytuł rządowej notatki to “To Nie Tej Petycji Szukacie” i podaje trzy argumenty przeciwko budowie Gwiazdy Śmierci:
- Oszacowano, że budowa Gwiazdy Śmierci będzie kosztowała 850 000 000 000 000 000 dolarów. Ciężko pracujemy nad zmniejszeniem deficytu, a nie jego powiększaniem
- Administracja nie popiera wysadzania planet w powietrze
- Czemu mielibyśmy wydawać niezliczoną ilość dolarów podatników na Gwiazdę Śmierci, której konstrukcja jest tak wadliwa, że jednoosobowy myśliwiec gwiezdny jest w stanie wykorzystać tę wadę i zniszczyć stację?
Notatka argumentowała również, że istnieje już stacja kosmiczna na orbicie okołoziemskiej, że pierwszy pojazd kosmiczny właśnie opuszcza Układ Słoneczny oraz że inne pojazdy badają Słońce i Marsa, oraz że trwa budowa następcy teleskopu Hubble’a. Jednym słowem: Nie zbudujemy wam Gwiazdy Śmierci, drodzy dowcipnisie.
Gwiazda Śmierci okazała się kroplą, która przepełniła czarę. Biały Dom oczywiście spotykał się już wcześniej bardzo oryginalnymi pomysłami swoich obywateli, jednak po tym jak media zaczęły opisywać przypadek rodem z Gwiezdnych Wojen, ruch na stronie We The People, na której składane są petycje obywatelskie wzrósł ponad dwukrotnie. Oczywiście głównie za sprawą śmiesznych petycji. W takiej sytuacji Biały Dom zmuszony był podnieść liczbę podpisów do 100 000 zanim oficjalnie odpowie na jakąkolwiek, złożoną przez obywateli petycję.