Pomysł jest całkiem ciekawy – Roosengaard chce wybudować dość duże urządzenie, które jonizowałoby powietrze jonizować powietrze – naładowany w ten sposób smog byłby przyciągany do miedzianych cewek, generujących pole elektromagnetyczne. Urządzenie nie wymaga też zbyt dużo energii – do oczyszczenia ok. 30000 metrów sześciennych powietrza potrzebuje ok. 30W – tyle co żarówka.
Roosengaard zbudował jak na razie prototyp w miniaturowej skali, jednak pomysłem zainteresowały się już władze Pekinu, które chcą zainstalować jedno takie urządzenie w miejskim parku, żeby chociaż tam ludzie mogli pooddychać świeżym powietrzem.
A zrobić ze zmagazynowanym smogiem? Smog w większości składa się z atomów węgla, a te poddane odpowiednio dużym ciśnieniom można zamienić w… diamenty. Biżuterię, która powstała w procesie oczyszczania środowiska możnaby oczywiście sprzedawać, dzięki czemu z kolei możnaby wybudować kolejne “odkurzacze”.
Oczywiście sam projektant zdaje sobie sprawę, że jego rozwiązaniu bliżej do happeningu, niż do uniwersalnego rozwiązania problemu smogu na masową skalę. Roosengaard nie ma w tym temacie żadnych złudzeń, jednak uważa, że jest to odpowiedni sposób, żeby zwrócić uwagę całego społeczeństwa na problem, który już wkrótce może dotyczyć nas wszystkich.