Gdy ogląda się zapowiedzi nowych gier ma się uczucie, że w zasadzie wszystko to już było, tylko z gorszą grafiką. Najbardziej oryginalne gry wychodzą z ramienia twórców niezależnych jednak często wizualnie nie są w stanie sprostać współczesnym oczekiwaniom. Raz na jakiś czas rodzą się perły, do których się tęskni i wraca przeżywając wciąż na nowo tą samą historię. Dwa lata temu wspólnie zachwycaliśmy się Journey – a w zasadzie zachwycali się nią Ci gracze posiadający PS3. Życzyłam wtedy wszystkim, by takich poetyckich, emocjonalnych gier było więcej. Moje życzenie do tej pory nie zostało spełnione i żaden inny tytuł nie wywołał we mnie tak intensywnych odczuć. Być może jednak za sprawą Nero się to zmieni.
Włoskie studio Storm in a Teacup zrzesza artystów pracujących wcześniej w dużych korporacjach – Bethesda, Ubisoft czy Eidos. Nero będzie ich pierwszą produkcją:
O Nero wiadomo jeszcze bardzo niewiele ponieważ – podobnie jak w Journey – producent nie chce narzucać nikomu swojej interpretacji i zdradzać fragmentów historii. Wiemy jedynie, że wcielimy się w chłopca podążającego za milczącym towarzyszem. Choć w grze z pewnością dialogów nie będzie możemy liczyć na piękną narrację, której namiastkę da się odczuć już w zwiastunie.
Pod względem mechaniki Nero będzie rozgrywać się z perspektywy pierwszej osoby. Opowieść poznamy eksplorując zakamarki tajemniczego, fantastycznego świata kojarzącego się nieco z Pandorą z filmu “Avatar”. Nie zabraknie również zagadek logicznych co z kolei z pewnością spodoba się fanom Mysta. Sama grafika przedstawia się również imponująco – gra świateł, kolorystyka, czy też zaskakujące formy życia takie jak gigantyczne, pływające w powietrzu meduzy sprawiają, że ciężko nie poczuć się zaintrygowanym.
Premiera Nero nie została jeszcze oficjalnie zapowiedziana, podobnie jak dedykowane platformy. Z logotypów znajdujących się jednak na stronie gry możemy wyciągnąć wnioski, że pojawi się nie tylko na komputerach PC, ale także na Xbox One, WiiU i Nintendo 3DS.