Abrams tłumaczy się, że stracił kontrolę nad dronem w wyniku ataku hakerskiego polegającego na zakłóceniu sygnału radiowego. Bez wątpienia złamał on jednak australijski przepis dotyczący bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego, który mówi, że bezzałogowe samoloty muszą zachować 30 metrową odległość od ludzi. Abrams natomiast nagrywał film dronem z odległości 10 metrów. Śledztwo w tej sprawie trwa nadal, ale niezależnie od jego wyniku musimy zdać sobie sprawę, że drony będą pojawiać się coraz częściej w przestrzeni publicznej. Pytanie brzmi – czy jesteśmy się w stanie zabezpieczyć przed podobnymi wypadkami?
Triathlonistka została ranna w wyniku upadku drona
Podczas triathlonu Geraldton Endure Batavia w zachodziej Australii miejscowy fotograf Warren Abrams, który pilotował drona filmującego ostatnie metry wyścigu stracił nagle kontrolę nad pojazdem. Dron spadł prosto na głowę jednej z uczestniczek wyścigu. Raija Ogden znajdująca się parę metrów przed linią mety przewróciła się i została przewieziona do szpitala. Uraz nie był poważny – skończyło się na kilku szwach, ale do podobnego zajścia nie powinno w ogóle dojść. Świadkowie zdarzenia podają jednak sprzeczne wersje – niektórzy twierdzą, że dron upadł za zawodniczką, nawet jej nie dotykając, a kobieta przestraszyła się i upadła na ziemię.08.04.2014|Przeczytasz w 1 minutę