To małe urządzenie, korzystając z istniejącego już oprogramowania pozwoli na pobranie dowolnego koloru z Sieci i wydrukowanie go w formie różu do policzków, cienia do powiek, szminki, czy tuszu do rzęs.
Większość makijażu powstaje w oparciu o to samo podłoże – począwszy od ekskluzywnych produktów od takich firm jak Chanel, czy Sephora, kończąc na ich tańszych odpowiednikach dostępnych w supermarkecie. Różnica polega na tym, że tańsze produktu dostępne są w bardzo ograniczonej palecie kolorów – sprzedaż makijażu nie jest głównym źródłem dochodów, jeśli chodzi o supermarkety, dlatego też zamawiają one tylko najpopularniejsze kolory, żeby nie martwić się zbytnio o ich sprzedaż. Jeśli ktoś szuka cienia do powiek w innym kolorze niż jeden z odcieni różu, musi odwiedzić już sklep zajmujący się sprzedażą kosmetyków i tam, za swój amarantowo-stalowy cień do powiek zapłacić już więcej.
Grace Choi – kobieta odpowiedzialna za powstanie Mink 3D zna ten rynek bardzo dobrze, dlatego też proponuje tańszą alternatywę dla drogich sklepów z kosmetykami. Wydrukowanie kosmetyku w dowolnym kolorze ma kosztować tyle, co jego zakup w supermarkecie, z tą różnicą, że urządzenie Choi oferuje swoim użytkownikom wydrukowanie “mazideł” w dowolnym kolorze.
Grupą docelową mają być kobiety pomiędzy 13 a 21 rokiem życia. Takie, które nie mają jeszcze zbyt wielu nawyków jeśli chodzi o kupowanie kosmetyków. Choi uważa, że ta grupa i tak swoją wiedzę nakładaniu makijażu czerpie z Sieci – z tutoriali w serwisie YouTube i obrazków na Pintereście. Gdyby na końcu tych tutoriali, zamiast nazw produktów do kupienia w sklepie, podane byłyby heksadecymalne wartości poszczególnych kolorów, gotowe do wydrukowania u siebie w domu i mniejszym kosztem, drogerie mogłyby mieć nie lada problem.
Mink ma kosztować mniej niż 200$ i pojawi się jeszcze w tym roku, przed Świętami.