Oglądając pośmiertny występ Micheala Jacksona na Billboard Music Awards znów zaczęłam zastanawiać się kiedy to hologramy z prawdziwego zdarzenia trafią pod nasze strzechy. Ta dziedzina rozwija się bardzo wolno i jak na razie znajduję swoje zastosowanie tylko podczas koncertów muzycznych i specjalistycznych konferencji (patrz -> wideo powyżej). Trudno powiedzieć kiedy doczekamy się podobnej technologii w domach.
Na szczęście naukowcy z MIT pracują już nad alternatywą. Efekt nie będzie tak ciekawy jak w przypadku hologramu, ale lepiej odda głębię trójwymiarowego obrazu. System nie będzie wymagał żadnych okularów, a najlepsze jest to, że każda z osób siedzących przed ekranem będzie postrzegała obraz nieco inaczej – w zależności od swojego położenia i perspektywy. Specjalny projektor 3D będzie wykorzystywał dwa ciekłokrystaliczne modulatory, dzięki którym wyświetli się nie jeden ale kilka (w wersji prototypowej osiem) subtelnie różniących się od siebie obrazów. W połączeniu z ekranem wykorzystującym technikę stereogramu soczewkowego mamy otrzymać coś pomiędzy dzisiejszą jakością filmu trójwymiarowego, a widocznych powyżej hologramów.
Technologia ma być tania, ale widać, że przed naukowcami stoi jeszcze masa pracy, by ich prototyp zainteresował poważnych inwestorów i trafił do masowej produkcji.