Jeśli potraktujemy NX3000 jako następcę pokazanego rok wcześniej Samsunga NX2000, to… z pozoru niewiele się zmieniło. Matryca NX2000 miała rozdzielczość 20 mln pikseli, a matryca NX3000 ma (na szczęście) nadal rozdzielczość 20 mln pikseli. NX2000 imponował wbudowanym modułem Wi-Fi wraz z komunikacją NFC, a NX3000 imponuje tym samym (choć NFC, dzięki technologii Tag&Go, działa zapewne jeszcze szybciej i bardziej intuicyjnie).
A jednak NX3000 to zupełnie nowy aparat, poważniejszy i… dziecinniejszy zarazem. Dziecinniejszy, jeśli za dziecinne uznamy nałogowe pstrykanie sobie “selfików”, bo Samsung wyposażył ten model w 3-calowy ekran (460 tys. pikseli) obracany nawet o 180 stopni. Poważniejszy, jeśli spojrzymy ogólnie na jego wygląd – bardziej klasyczny i elegancki zarazem. Mówiąc szczerze, NX3000 znacznie bardziej przypomina pozycjonowany wyżej model NX300 niż poprzedni model z “tysięcznej” linii – NX2000.
Co jeszcze warto wiedzieć o tym aparacie? Chociażby to, że zdjęcia zapisywane są na kartach typu Micro SD. Zakres czułości ISO to 100–25 600, natomiast dostępne czasy naświetlania to 1/4000–30 s. Maksymalna częstotliwość wykonywania zdjęć seryjnych to 5 kl./s.
Ceny? Oficjalnych polskich jeszcze nie znamy, ale w Stanach Zjednoczonych aparat z obiektywem 16–50 mm f/3,5–5,6 kosztuje 529 dolarów. Inny zestaw, z zoomem 20–50 mm, jest tańszy i kosztuje 479 dolarów. Możemy się więc spodziewać, że już w kilka miesięcy po premierze cena obu tych zestawów w Polsce będzie niższa niż 2000 zł.