W 2012 roku Departament Sprawiedliwości ostrzegł firmę Apple i pięciu największych wydawców książek, by natychmiast zaprzestali nielegalnego zawyżania cen e-booków na iBookstore. Była propozycja ugody, ale sprawa ostatecznie wylądowała w sądzie.
Apple wypierał się zarzutów i uzasadniał, że jego model biznesowy, w którym wydawcy sami ustalają ceny a Apple pobiera 30-procentową prowizję od sprzedaży każdego e-booka, jest słuszny. Gigant stwierdził też, że to jego metoda obrony na dumpingowe praktyki Amazonu.
Ostatecznie jednak Apple zdecydował się na ugodę, oszczędzając sobie potencjalnej kary w wysokości 840 milionów dolarów. Szczegółowe warunki ugody nie zostały ujawnione.
NASZYM ZDANIEM
To, że Apple jest winny złamania prawa, nie ma żadnej wątpliwości. Warto się jednak zastanowić nad samym prawem. Dlaczego właściciel księgarni i właściciele książek nie mogą sami decydować o tym, jakie ceny dla klientów mają obowiązywać? Przecież nie są monopolistami na rynku. Sam Apple argumentował, że jego model biznesowy jest odpowiedzią na super-tanie książki na Amazonie. Firmy powinny mieć możliwość samodzielnego decydowania o swojej ofercie, a sędziami powinni być klienci, akceptujący daną ofertę lub idący do konkurenta.