Wbrew pozorom, taki zakup rzeczywiście ma sens, bo – po pierwsze – Google mocno inwestuje teraz w markę Nest (kamerki Dropcama też dostaną nowe nazwy, choć być może człon Dropcam zostanie zachowany). Po drugie, rozwój marki Nest oznacza też rozszerzenie portfolio produktów i usług, które będą pod tą marką oferowane. Po trzecie wreszcie, jest to też zgodne z ogólną tendencją firmy Google do szukania nowych rynków zbytu i nowych kierunków rozwoju.
Dropcam jest obecnie jedną z dynamiczniej rozwijających się firm oferujących z jednej strony sprzęt, czyli kamerki IP z wbudowaną łącznością Wi-Fi, a z drugiej – usługi, czyli możliwość śledzenia tego, co widzi dana kamera, za pośrednictwem internetu, czyli z dowolnego miejsca na świecie. Do tego dochodzi jeszcze serwis Cloud Recording, który pozwala rejestrować i zapisywać nagrania wideo w sieci, tak aby klient mógł obejrzeć zapis dokonany przez kamerę w wygodnym dla siebie czasie.
Jak Nest, czyli firma produkująca termostaty i czujniki pożarowe, tłumaczy zasadność takiego zakupu? Dość enigmatycznie, ale sensownie. Zwraca uwagę na to, że kamerki IP to także produkty związane z zapewnieniem bezpieczeństwa pomieszczeniom, w których są umieszczone, a następnie zapowiada, że w ciągu najbliższych paru lat Nest zaprezentuje kompleksowe, wieloaspektowe systemy zarządzania inteligentnym domem. Rzeczywiście, zakup Dropcamam nieźle wpisuje się w tego typu strategię.