Udostępnianie lokalizacji użytkownika telefonu narusza jego prywatność

Udostępnianie lokalizacji użytkownika telefonu narusza jego prywatność

Sąd uznał, że lokalizacja użytkownika telefonu komórkowego należy do równie prywatnych danych, jak sama treść rozmowy telefonicznej. Co za tym idzie, informacja ta chroniona jest przez Czwartą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych i może być udostępniona tylko na skutek nakazu sądowego. Co ważne, orzeczenie to dotyczyło… policji amerykańskiej, której dostęp do danych lokalizacyjnych został w związku z tym mocno ograniczony.

Bardzo ciekawy jest przy tym szerszy kontekst wydarzeń, na podstawie których doszło do precedensowego orzeczenia sądu. Policja w stanie Floryda oskarżyła bowiem niejakiego Quartaviousa Davisa o udział w kilku napadach rabunkowych tylko na podstawie faktu, że za każdym razem – jak można było wywnioskować z danych lokalizacyjnych – znajdował się w pobliżu napadu. Obrońcy Davisa stwierdzili, że dowody przeciwko ich klientowi zostały zebrane z naruszeniem Czwartej poprawki do Konstytucji i w związku z tym powinny zostać wyłączone z procesu. Sąd tylko częściowo zgodził się z tą linią obrony, stwierdzając, że policja rzeczywiście powinna najpierw postarać się o nakaz sądowy dopuszczający przedstawienie jej danych lokalizacyjnych. Mimo to w tym konkretnym przypadku zebrane w “nielegalny” sposób dowody nie zostały wyłączone ze sprawy, jako że policja działała “w dobrej wierze”.

Co ciekawe, w zeszłym roku inny amerykański sąd orzekł coś zupełnie innego: każdy, kto zaczyna korzystać z telefonu komórkowego tym samym zgadza się na noszenie przy sobie urządzenia, które pozwala go śledzić. W związku z tym jakiekolwiek nakazy sądowe w celu uzyskania danych lokalizacyjnych nie są potrzebne.

Wygląda więc na to, że sprawa trafi ostatecznie do Sądu Najwyższego w USA. Dopiero wtedy w amerykańskim prawie ustalona zostanie jednoznaczna wykładnia dotycząca udostępniania tego typu prywatnych danych różnym uprawnionym do tego służbom.

NASZYM ZDANIEM
Jak może wiecie, Polska jest krajem, w którym użytkownicy telefonów komórkowych (i komputerów też) podglądani i podsłuchiwani są namiętnie przez różne uprawnione do tego służby (w sumie jest ich aż dziewięć!). Jeśli chodzi o Europę, zajmowaliśmy w poprzednich latach zaszczytne pierwsze miejsce pod tym względem, wielokrotnie przewyższając inne kraje (np. służby w Niemczech prosiły o udostępnianie danych komórkowych… 35 razy rzadziej). Nie sądzę niestety, by obecnie coś się pod tym względem zmieniło.
Dlatego z zainteresowaniem czytałem to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Na naszych oczach w jednym z najbardziej rozwiniętych państw świata kształtuje się dopiero ostateczne prawo dotyczące udostępniania danych komórkowych, w tym przypadku dotyczących lokalizacji użytkownika. I – jak widać – sprawa nie jest prosta, bo z jednej strony ogranicza prywatność obywateli, a z drugiej pomaga chociażby łapać przestępców. Pewne jest tylko jedno – takie rzeczy zdecydowanie powinny zostać uregulowane i kontrolowane. Pełen, swobodny dostęp do naszych prywatnych danych, nawet ze strony policji i innych służb, wydaje mi się nieuzasadniony. A jakie jest Wasze zdanie?

Zdjęcie budynku pokrytego antenami pochodzi z serwisu Shutterstock.

Więcej:podsłuchy