Co jakiś czas w tym segmencie branży pojawiają się nowe wynalazki jak np. biżuteria Cuff, która za pomocą jednego przycisku powiadomi znajomych o tym, że znajdujemy się w niebezpieczeństwie. Jednak żadne z dotychczasowych rozwiązań nie działało w sposób bezpośredni tzn. nie zapobiegało napaści.
Defender łączy w sobie kilka funkcji, które znacznie podnoszą jego wartość w stosunku do tradycyjnych gazów pieprzowych. W momencie ataku, gdy rozpylimy gaz urządzenie oślepi napastnika lampą błyskową, wykona zdjęcie, zapisze naszą lokalizację GPS i prześle automatycznie te dane do centrum monitoringu, gdzie służby specjalne powiadomią policję. Dodatkową zaletą urządzenia jest przycisk, którym można wezwać służby medyczne. Pogotowie otrzymuje wtedy nie tylko informacje o tym, że potrzebujemy pomocy, ale ma także dostęp do naszej bazy danych, którą uzupełnia się przy pierwszym uruchomieniu urządzenia.
Defender sam w sobie jest jednak bezużyteczny. Do działania wymaga integracji ze smartfonem, który posiada włączony moduł Bluetooth oraz GPS. Usługa monitoringu działa też jedynie na terenie USA. Kto wie jednak czy ktoś inny nie podchwyci podobnego pomysłu i nie przełoży go na polskie realia. W USA pomysł chwycił, gdyż fundusze na uruchomienie produkcji zostały zebrane na 210%. Defender w najtańszej opcji kosztuje na Indiegogo 159$. W cenę wliczona jest 12 miesięczne subskrypcja dostępu do centrum monitoringu.