26-letni Max Schrems złożył w sądzie gospodarczym w Wiedniu pozew przeciwko Facebookowi. Zarzuca w nim korporacji takie naruszenia jak: przetwarzanie danych bez wyraźnej zgody użytkownika, nieautoryzowane przekazywanie danych aplikacjom zewnętrznym, umożliwianie służbom amerykańskim prowadzenia szerokiej inwigilacji użytkowników portalu za pomocą takich programów jak PRISM. “Do pozwu może przyłączyć się każdy użytkownik serwisu spoza USA i Kanady. Naszym celem jest zmuszenie Facebooka, aby wreszcie zaczął chronić dane według obowiązującego prawa” – tłumaczy aktywista i zachęca – “Aby zwiększyć niezbędną presję na Facebooka wzywam wszystkich użytkowników serwisu, aby przyłączyli się do pozwu”. Na jego apel odpowiedziało już 25 tysięcy osób. Jeżeli Facebook przegra to starcie, będzie musiał wypłacić każdej z nich 500 euro.
W tej chwili, ze względu na niezbędne formalności (prawnicy współpracujący z Schremsem muszą zweryfikować przesłane zgłoszenia), możliwość przyłączenia się do pozwu zbiorowego została tymczasowo wstrzymana. Można jednak wciąż wyrazić swoje poparcie dla akcji, rejestrując się na stronie: Facebook class action. Wymaga to podania swoich danych, ale w przeciwieństwie do informacji, które udostępniamy o sobie na Facebooku, podlegają one ochronie zgodnie z europejskimi standardami. Działania popierające inicjatywę są równie ważne, jak przystąpienie do pozwu. Im więcej osób głośno poprze inicjatywę Schremsa, tym mocniejszy jest komunikat, który ta akcja wysyła zarówno do osób odpowiedzialnych za tworzenia prawa, jak i samej korporacji: Facebook powinien przestrzegać prawa państw, w których prowadzi swoje interesy.
Na ignorowanie przez Facebooka europejskich przepisów o ochronie danych osobowych Max Schrems głośno zwracał uwagę już w 2011 roku. Wtedy poprosił serwis o przesłanie mu kopii informacji, które do tej pory zostały zgromadzone. To co otrzymał, było dla niego dużym szokiem. Na 1200 stronach zawierających zebrane przez portal dane znajdowały się wiadomości i informacje, które Schrems usunął ze swojego profilu. Były to między innymi odrzucone zaproszenia do grupy znajomych czy zapisy wszystkich rozmów przeprowadzonych na czacie. Skrzętnie zbierane były również takie informacje jak: lista miejsc i adresów IP, z których aktywista logował się na Facebooka, lista zdjęć, z których usunął oznaczenie swojej osoby oraz wydarzeń, w których brał udział. To sprowokowało Schremsa do rozpoczęcia kampanii “Europe versus Facebook”. Akcja “Facebook class action” jest kolejnym etapem tej batalii.