Android rządzi – według różnych danych około 80 procent używanych obecnie na świecie smartfonów pracuje właśnie pod tym systemem. A raczej pod mrowiem wersji tego systemu, wraz z jeszcze większą liczbą modyfikacji, jakie dokładają do tego poszczególni producenci smartfonów. Modele z “czystym” Androidem albo modele pracujące pod kontrolą Androida z modyfikacją Cyanogena, to rzadkość.
I w tym właśnie leży problem, ponieważ producenckie wersje Androida niosą ze sobą wiele ograniczeń i równie wiele niepotrzebnych, uszczęśliwiających użytkownika na siłę dodatków. Do tego dochodzą jeszcze kolejne uszczęśliwiające aplikacje dokładane przez operatorów komórkowych – od nadmiaru szczęścia aż zęby bolą.
Nic dziwnego, że jeśli dodamy A (popularność systemu Android) do B (ograniczone możliwości modyfikacji różnych wersji tego systemu) to wychodzi z tego C – CyanogenMod to w dzisiejszych czasach naprawdę ważna sprawa. Ważna nie tylko dla świadomych użytkowników smartfonów, ale również dla wielkich firm software’owych, które zaczęły się tą nakładką mocno interesować.
Ale… Microsoft? Na pierwszy rzut oka trochę mu z Cyanogenem nie po drodze, bo przecież najlepiej byłoby, gdyby Android wymarł, a w świecie smartfonów niepodzielnie zapanowały okienka. Ale jeśli zastanowimy się nad tą kwestią głębiej (zwłaszcza w kontekście tego, że wiemy już o spotkaniu nowego prezesa Microsoftu z zespołem tworzącym CyanogenMod), to można znaleźć w niej jakiś głębszy sens. Lub nawet kilka “sensów”.
Pierwsza sprawa polega na tym, że Microsoft, nad którym pieczę sprawuje Satya Nadella, jest Microsoftem nowym, otwartym. Jest firmą, która nie upiera się przy stosowaniu jedynie słusznego systemu operacyjnego, ale stara się zarabiać na dystrybucji swoich innych produktów, takich chociażby jak pakiet Office. Produktów, które już teraz udostępniane są w sklepie Google Play, ale które mogłyby być w jakiś sposób mocniej zintegrowane z modyfikacją Cyanogena i implementowane “z automatu” smartfonom z Androidem na pokładzie.
Drugi kontekst, w którym możemy interpretować całe to tajemnicze spotkanie, to patenty. Tajemnicą poliszynela jest to, że Microsoft świetnie zarabia na Androidzie i każdy sprzedany egzemplarz telefonu z tym systemem oznacza dla niego całkiem niezły zysk z tytułu opłat patentowych. Być może chodzi więc o to, by zakupić i opatentować jeszcze kilka innych wartościowych rozwiązań programowych, zanim zrobią to inni.
Niestety ani Microsoft, ani ludzie od Cyanogena nie skomentowali w żaden sposób spotkania, które miało miejsce. Dlatego jedyny sposób na to, by dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej sprawy to… uzbroić się w cierpliwość. Czas pokaże, w jakim charakterze Microsoft interesuje się Cyanogenem – na razie wiemy tylko, że rzeczywiście tak jest.