Po tym, jak Edward Snowden ujawnił kontrowersyjne praktyki amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, która nakazami zmuszała firmy takie, jak Microsoft, Apple, Dropbox czy Google do inwigilowania swoich klientów, gigant z Redmond postanowił wykorzystać całe zamieszanie i odpłacić agencji pięknym za nadobne. Lobbuje ustawy i odmawia współpracy ze służbami, jeżeli tylko ma taką możliwość prawną.
Jak się jednak okazuje, to nie jest takie proste. Kilka miesięcy temu amerykańskie służby zwróciły się do Microsoftu z żądaniem ujawnienia danych kilku klientów. Microsoft odmówił, tłumacząc, że owe dane są przetrzymywane wyłącznie w centrum danych w Irlandii, a więc w miejscu poza jurysdykcją służb. Sprawa trafiła do sądu, a Microsoft ją… przegrał. Sędzia wytłumaczyła, że z uwagi na to, że Microsoft kontroluje te dane i jest amerykańską firmą, musi się podporządkować nakazowi.
Wyrok nie jest prawomocny a Microsoft złożył wniosek apelacyjny. Jeżeli przegra również w sądzie drugiej instancji, oznaczać to będzie, że dane w chmurze jakiejkolwiek amerykańskiej firmy nie są bezpieczne. W każdej chwili amerykańskie służby będą mogły ich zażądać. Jest to szczególnie problematyczne dla dużych przedsiębiorstw, które w takim wypadku mogą zdecydować się zmienić chmurowych usługodawców. A to z kolei znacząca wpłynie na przychody amerykańskich firm…