W ubiegłym tygodniu pisałam Wam o kontrolerze do gier przeznaczonym tylko dla kobiet. O ile Skea pomagała utrzymać mięśnie pań w dobrej kondycji, zapobiegając różnym schorzeniom, tak powyższy gadżet dla panów celuje w zupełnie inną funkcjonalność. SexFit jest odpowiednikiem tradycyjnej bransoletki fitness, z tym, że zamiast mierzyć naszą aktywność sportową, analizuje aktywność podczas fizycznych zbliżeń. Obręcz oprócz swojej tradycyjnej funkcji, czyli podtrzymywania erekcji, ma być także niejako naszym trenerem sygnalizującym przy pomocy notyfikacji świetlnych i wibracji moment, w którym utrzymywane jest odpowiednie tempo… Sprzęt zlicza spalone kalorie i pchnięcia na minutę, co rzekomo ma pomóc nam wyciągnąć wnioski na temat naszej kondycji…
Gadżet obowiązkowo łączy się oczywiście z naszym smartfonem, gdzie w dedykowanej aplikacji będziemy mogli podejrzeć statystyki naszych “ćwiczeń”, sprawdzić progres, a nawet – a jakże! – pochwalić się swoimi osiągnięciami na portalach społecznościowych… SexFit na razie jest w fazie prototypu, ale pod koniec roku mają być zrealizowane pierwsze testy. Producent nie zdradził jeszcze ceny urządzenia.
“Sex zabawki zawsze ewoluowały wraz z rozwojem technologii. – pisze na swoim blogu Bondara- Nasze urządzenie to kolejny krok w stronę trackerów zdrowia i poprawy życia seksualnego. Spodziewamy się, że będzie wielkim hitem sprzedażowym, gdy tylko wejdzie na rynek”.
Zgadzacie się ze zdaniem producenta?