Secret Service kupowałem od pierwszego numeru. Zresztą nie tylko po ten tytuł wybierałem się co miesiąc do najbliższego kiosku. Kiedyś po prostu kupowało się wszystkie gazety o grach, zaczytywało w recenzjach, studiowało z uwagą godną lepszej sprawy zrzuty ekranu i uczyło się na pamięć wymagań sprzętowych tytułów, żeby potem pojechać na Stadion X-lecia, albo na Grzybowską doskonale przygotowanym i zaopatrzonym w wystarczającą liczbę pustych dyskietek.
Te czasy jednak minęły bezpowrotnie. Z chwilą, kiedy gracze w Polsce przestali dzwonić pod 0202122, w piątek, po 18 i coraz bardziej zaczęli się przyzwyczajać do tego, że Internet mają dostępny zawsze, o każdej porze dnia i nocy, większość informacji, dla których kupowali pisma komputerowe zaczęła być zbędna, lub po prostu spóźniona.
Teraz jest jeszcze lepiej. Kiedy jestem ciekawy, jak wygląda gra, która mnie zainteresowała, już nawet nie szukam recenzji – szukam “let’s playa” na YouTube, a gdy jestem jakiegoś tytułu ciekawy na tyle, że chcę go obejrzeć w dniu premiery (lub przed), często kończę na Twitch.tv, gdzie rozgrywka z niego strumieniowana jest na żywo. Często z udziałem samych twórców gry (większość z nich publikuje też filmy na YouTube, z samego tworzenia swojej produkcji).
Dlatego, moim zdaniem, Secret Service nie może opierać się na recenzjach. Oczywiście, dużo zależy też od samych autorów, którzy mogą kupić mnie (mam nadzieję) swoim stylem pisania, jednak znając siebie, to gdybym miał kupować nowy SS tylko dla recenzji, to o ile w ogóle, będę to robił baaaardzo sporadycznie.
Skoro już mowa o autorach i ich tekstach, to widzę tu ogromny potencjał. Dobrej publicystyki na temat gier nigdy za wiele, a poruszane tematy wcale nie muszą być najświeższe (to nawet lepiej, kiedy autor ma kilka dni na zastanowienie się, co tak naprawdę chciałby przekazać). Jeśli dostanę do poczytania świeże tematy, które nie będą w większości “wspomnieniami starych dziadów”, to z chęcią wydam te 14,50 raz na dwa miesiące. Tylko, czy takich ludzi jak ja jest dostatecznie wielu? Zbiórka crowdfundingowa wypadła świetnie, fakt, tylko wiecie, nie chciałbym, żeby po jednorazowym zrywie ludzie stwierdzili, że “to nie to”, przez co po trzech numerach legenda powróci w niebyt.
Mam oczywiście nadzieję, że te pieniądze zebrane na polakpotrafi.pl to dopiero początek nowej, wspaniałej historii Secret Service i że tak jak ~10 lat temu będzie mi się chciało wybrać po każdy, kolejny numer do kiosku. Po prostu nie jestem do końca pewien, co chciałbym znaleźć w SS 2.0, żeby chciało mi się tak jak kiedyś. Jedno jest pewne – poziom tekstów musi co chwilę powalać mnie na kolana.