Jeden z administratorów “dużej firmy”, który postanowił zachować anonimowość, opowiedział na reddicie jak to jego przełożony stał się ofiarą wymyślnego ataku cyberprzestępców. Miał zainstalowane najnowsze oprogramowanie antywirusowe i wszystkie aktualizacje systemu, a i tak hakerom w jakiś sposób udało się dokonać włamania.
Dział IT długo się głowił nad problemem, pytał się szefa, czy ten nie korzystał z żadnych podejrzanych pendrive’ów. Szef zarzekał się, że nic takiego nie miało miejsca. W końcu zapytano go, czy coś się nie zmieniło istotnego w jego życiu. Odparł, że tak: rzucił palenie i przerzucił się na e-papierosy.
Szybkie śledztwo wykazało, że chińska ładowarka do e-papierosa, którą szef kupił na eBay’u, ma pamięć masową, na której znajduje się złośliwy trojan. Szef ładując swojego e-papierosa infekował nim swój komputer.
Rik Ferguson, doradca ds. bezpieczeństwa w firmie Trend Micro wierzy w tę historię od anonimowego autora. –
Złośliwe oprogramowanie instalowane już podczas produkcji dóbr, w takich urządzeniach jak ramki foto, odtwarzacze MP3 i inne, są z nami od lat. W 2008 roku złośliwe oprogramowanie trafiło nawet do oprogramowania ramek foto firmy Samsung — zauważa.