Wszystkie ceny na plakacie przygotowanym przez Microsoft podawane są w dolarach, więc z perspektywy polskiego rynku należałoby je pomnożyć przez trzy (a raczej, po uwzględnieniu dodatkowych ceł czy podatków – przez cztery). Liczą się jednak proporcje cen poszczególnych produktów, a te na rynku amerykańskim i polskim są podobne.
Po lewej stronie mamy zatem “telefon komórkowy konkurencji”. Nic więcej, sam telefon za 700 dolarów. Wyraźny kształt, dobrze zarysowany przycisk Home oraz cena odpowiadająca nowemu iPhone’owi kupowanemu bez abonamentu (od 649 dolarów do 849 dolarów, w zależności od ilości pamięci wewnętrznej) pozwala w prosty sposób domyślić się, o jaki “telefon konkurencji” chodzi. Mamy więc z lewej iPhone’a 6. A z prawej?
Prawa strona wygląda znacznie obficiej, bo znalazło się na niej aż… 12 produktów! Tu Microsoft popełnił jednak pierwszą manipulację, bo można dyskutować, czy wliczenie bezpłatnych usług i aplikacji takich jak MixRadio, Lunc, Office Mobile, One Drive czy gry Xbox na Windows Phone jest w pełni uzasadnione. Firma Apple nie jest może równie szczodra w rozdawaniu gratisów, ale coś tam można by dodać, np. usługi AppleCare+ czy Apple Pay.
Druga manipulacja Microsoftu, być może nawet nieświadoma, to… błąd w dodawaniu. Jeśli zsumujemy ceny wszystkich płatnych produktów pokazanych po prawej, to wyjdzie nam 294,98 dolara. Napis poniżej jak wół pokazuje 269,99 dolara, więc ktoś tam się nie doliczył słuchawek dousznych za 24,99 dolara.
Nie zmienia to jednak faktu, że za niecałe 300 dolarów, a więc za sumę wyraźnie mniejszą od połowy ceny iPhone’a 6 (nawet w najtańszej wersji), możemy kupić niezły smartfon (Lumia 635) wraz z dodatkową obudową, dwiema parami słuchawek, lokalizatorem drobiazgów, power bankiem i przenośnym głośnikiem. Oczywiście wiadomo, że Lumia 635 to niezupełnie to samo, co iPhone 6, ale mimo wszystko to wyliczenie robi wrażenie – nie sądzicie?