Takie urządzenie powinno się pojawić już dawno. Coraz więcej aparatów cyfrowych ma wbudowany moduł Wi-Fi, dzięki któremu możemy nimi sterować – zmieniać tryb pracy lampy błyskowej, rozdzielczość plików, balans bieli, miejsce ustawienia ostrości, no i oczywiście zdalnie wyzwalać migawkę. W przypadku aparatów kompaktowych i obiektywów typu Power Zoom (z zoomem sterowanym elektronicznie) możliwe jest zwykle również sterowanie ogniskową obiektywu. Ale jednej podstawowej rzeczy zmienić nie możemy – sposobu ustawienia samego aparatu.
I w tym momencie pojawia się Panlight – zdalnie sterowana (poprzez Wi-Fi) głowica statywowa, która umożliwia obracanie umieszczonego na niej przedmiotu (aparatu lub lampy błyskowej) w pełnym zakresie 360 stopni, a także pochylanie i odchylanie go w zakresie niemal 180 stopni. Innymi słowy – w dowolnej wybranej przez nas pozycji.
Kiedy coś takiego może się przydać? Przykładów można podać mnóstwo. To może być fotografia przyrodnicza, w której potrzebna jest maksymalna dyskrecja i zachowanie ciszy. To może być fotografia sportowa z aparatem ustawionym tuż przy bieżni, za bramką i wszędzie indziej, gdzie obecność samego fotografa nie jest wskazana. To mogą być zdjęcia wykonywane w trudnych, niebezpiecznych warunkach, np. z aparatem przyczepionym do maski samochodu. To może być wygodna praca w studio, nawet bez ruszania tyłka sprzed komputera i dużego monitora, na którym dokładniej obserwować będziemy plan zdjęciowy.
Nic dziwnego, że projekt, który zakładał zebranie 23 tysięcy funtów, w krótkim czasie zebrał ich już ponad 30 tysięcy, przy czym do końca zbiórki zostało jeszcze 26 dni. Warto się pośpieszyć, bo zostało jeszcze dosłownie kilka egzemplarzy w cenie 95 funtów (ok. 500 zł), przy czym przesyłka w obrębie Europy i Stanów Zjednoczonych jest darmowa.